Otwarcie belgijskiego rynku pracy spotkało się ze zrozumianym zadowoleniem naszych rodaków. Według szacunków, pracuje tam ponad 100 tysięcy Polaków - w większości na czarno. Teraz będą mogli zalegalizować swój pobyt i uzyskać pełnię praw.
- Otwarcie rynku pozwoli na sformalizowanie sytuacji dziesiątek tysięcy polskich kobiet i mężczyzn pracujących obecnie nielegalnie - mówił szef belgijskiej dyplomacji Karel de Gucht.
Argumentem przemawiającym za otwarciem był też fakt, że pracownicy z nowych krajów Unii nie wypełnili limitów na listach poszukiwanych zawodów, gdzie wprowadzono ułatwienia w przyznawaniu pozwoleń na pracę. To potwierdziło, że - wbrew obawom części lewicowych polityków i związków zawodowych - Belgii nie grozi zalanie rynku tanią siłą roboczą z Europy Środkowo-Wschodniej.
Część rodaków na pewno jednak zdecyduje się na wyjazd do kraju. Jednak podstawową przeszkodą może być język. Dogadamy się tu wprawdzie na ulicy po angielsku, ale w rozmowie z pracodawcą lub z urzędnikiem pożądany będzie język urzędowy. Czyli przebywając w Walonii będzie to francuski, we Flandrii flamandzki, zaś w Brukseli jeden albo drugi w zależności od części. Przydać może się również niemiecki.
Chociaż zgodnie z przepisami Unii Europejskiej, w Belgii możemy przebywać na podstawie dowodu osobistego lub paszportu do trzech miesięcy, w ciągu ośmiu dni od przyjazdu powinniśmy zameldować się w urzędzie gminy. Otrzymamy wówczas dokument o nazwie Bijlage 3. Po trzech miesiącach powinniśmy postarać się o pozwolenie na pobyt czasowy - Bijlage 5 (tzw. fioletowy dokument pobytu). By go uzyskać, należy przedłożyć ważny paszport lub dowód osobisty, trzy fotografie, umowę najmu mieszkania i - w zależności od celu pobytu - umowę o pracę lub udokumentowanie wystarczających środków na pobyt w Belgii. Niekiedy wymagany jest również odpis aktu urodzenia lub małżeństwa. Po roku można ubiegać się o kartę stałego pobytu Bijlage 8/9 (niebieski dokument pobytu).
Rozpoczynając pracę będziemy potrzebować belgijskiego nationaal nummer (połączenie naszego NIP-u i PESEL-u). Zostaniemy też automatycznie ubezpieczeni w belgijskiej kasie chorych (www.inami.fgov.be). Każdy ubezpieczony otrzymuje kartę SIS, którą należy zawsze mieć przy sobie udając się do lekarza. Ubezpieczenie gwarantuje zwrot około 75 proc. kosztów leczenia. Konieczne będzie również założenie konta w banku, by pracodawca mógł przelewać na nie wynagrodzenie. Do jego założenia z reguły wystarczy dowód osobisty lub paszport.
Pensja minimalna wynosi 1387,49 euro miesięcznie i obowiązuje ona we wszystkich tych sektorach, które nie są objęte oddzielnymi ustaleniami zbiorowymi. Fachowcy są w stanie zarobić trzy tysiące euro i więcej. Zaczynając pracę bez potwierdzonych kwalifikacji nie można liczyć na specjalne zarobki, jednak pensja szybko rośnie wraz z nabywanym doświadczeniem. Tydzień pracy w Belgii wynosi 38 godzin. Dłuższa praca to już nadgodziny, za które pracownik otrzymuje wyższe wynagrodzenie.
Stawki za nadgodziny wynoszą 150 proc. zwykłej stawki godzinowej lub 200 proc., jeśli praca obejmuje niedziele i święta. Warto jeszcze wspomnieć o kontrakcie pracowniczym. Chociaż nie musi on być zawarty w formie pisemnej, najlepiej by tak było. Pracownik ma zresztą prawo poprosić właśnie o umowę na piśmie. Powinny się w niej każdorazowo znaleźć takie informacje jak: nazwa i adres pracodawcy, data zatrudnienia, nazwa stanowiska, zakres obowiązków, wynagrodzenie i sposób jego przekazywania, dni i godziny pracy.
Jeśli chodzi o koszty życia, najpoważniejszym wydatkiem jest z pewnością mieszkanie. Za wynajęcie osobnego lokum zapłacimy 500-600 euro miesięcznie. Tańszy będzie pokój - około 200 euro. Przy wynajmowaniu trzeba się liczyć z koniecznością zapłacenia kaucji w wysokości trzech miesięcznych czynszów.