Pani Agnieszka urodziła się w Puławach. Ukończyła warszawską PWST. Związana była z Teatrem Ateneum, później "zawładnęła nią” telewizja. Dziś można ją zobaczyć w Teatrze Współczesnym. Jednak najbardziej znana jest z roli Aliny Krawczyk w serialu telewizyjnym "Miodowe lata”.
We wtorek (27 czerwca) o godz. 17 w "Domu Chemika” odbędzie się spotkanie z bardzo lubianą aktorką.
- Tak. Boję się tego spotkania i myślę, że nikt nie przyjdzie i zostanie ono odwołane. Najchętniej schowałabym się w mysią dziurę, ale wiem, że nie mogę tego zrobić.
• Jest pani urodzoną puławianką...
- Tak, tu chodziłam do podstawówki do "dwójki” i później do 9 LO.
• Czy związek z rodzinnym miastem jest wciąż silny?
- Szczerze?
• Tak.
- Nie jest silny. W Puławach jest już inne pokolenie. A ja tak długo oswajałam Warszawę, tyle wysiłku włożyłam w to, żeby ją udomowić. Odpowiada mi rytm życia wielkiego miasta i ostatecznie Puławy są tylko miejscem mojego urodzenia. Ale bardzo kocham Kazimierz, Nałęczów, kupiłam dom pod Bochotnicą, do Puław przyjeżdżam ze wsi na zakupy. Można je zrobić taniej, szybciej, choć ze smutkiem myślę o tym, że ludzie w moim rodzinnym mieście też powinni za swoją pracę dostawać solidne pieniądze jak gdzie indziej.
• A zostały pani jakieś przyjaźnie z lat szkolnych?
- Och tak! Mam w Puławach i Lublinie dwie przyjaciółki od serca. W Warszawie i w tym zawodzie ma się znajomych, ale nie kogoś serdecznego, komu można powierzyć swoje sekrety i problemy.
• Jest pani rozpoznawalna na ulicy w Puławach?
- W czasie największego powodzenia serialu "Miodowe lata” wyjazd do Puław był ukojeniem. Jeśli ludzie rozpoznawali mnie na ulicy, robili to dyskretnie, ich aprobata i sympatia były bardzo subtelne. W Warszawie zdecydowanie przekraczali granicę prywatności, zaczepiali nachalnie i bez skrupułów
• A pani bardzo ceni prywatność?
- Tak, staram się ją chronić za wszelką cenę. "Co u pani w domu się dzieje?”, "czy ma pani psa?”, "gdzie pani kupuje buty?” i tym podobne pytania należą do stałego repertuaru mediów. Ja uważam, że o aktorze świadczy jego talent, role jakie gra, bo artysta może prywatnie być tyranem, ale to nie ma wpływu na zawód, jaki wykonuje.
• Gdyby pani musiała wybrać między teatrem, a telewizją to...
- Jako osoba odpowiedzialna, to ze względów finansowych wybrałabym telewizję. Ale na szczęście nie mam takiego problemu. Teatr, w którym można realizować się na wiele sposobów i nie musi się tkwić w schemacie, ten teatr jest dla mnie wciąż otwarty. Ale i w telewizji wkrótce może zostaną zrealizowane nowe seriale z moim udziałem.