20 tysięcy lat temu w Witoszynie wylądowali kosmici. Przylecieli rakietą plazmową.
W dolinie zasiali słoneczniki.
W każdym ziarenku zaklęty jest kod kreskowy. Kto go złamie, pozna tajemnicę szczęścia - twierdzi dr Jan Giza z Kazimierza. Nie do wiary!
Zaczęło się od piramid
- Czas jest bezwzględnym władcą wszystkich rzeczy, a jednak piramidy nigdy mi się nie poddadzą. Chyba nie ma osoby na świecie, która by nie słyszała o piramidzie Cheopsa. Najbardziej tajemnicza budowla na ziemi wraz z dwoma innymi piramidami stoi w Gizie. Stamtąd pochodzą moi przodkowie - mówi z dumą Jan Giza. Jeden z najbardziej niezwykłych i kontrowersyjnych lekarzy na Lubelszczyźnie, który z pomocą jadu pszczół skutecznie wygrywa walkę z ciężkimi chorobami.
Kiedy Giza żądli
- Ukłucie stymuluje odpowiednie punkty, porcja jadu mobilizuje system obronny organizmu i daje mu siłę do walki z chorobą - mówi dr Giza.
Kuracja trwa trzy tygodnie. Najpierw doktor robi dwie próby uczuleniowe. Gdy wszystko jest w normie, pielęgniarka zamyka się z pacjentem w małym domku.
Sześćdziesiąt pszczół
Pielęgniarka zamyka drzwi. Robi się ciemno. Nad pacjentem dyskretnie żarzy się malutka żarówka. Na miejscu wyznaczonym przez doktora kładzie miedzianą siatkę. To przez nią pszczoła użądli chorego. Siatka jest po to, żeby żądło nie zostało w ciele chorego.
Najpierw pszczoły żądlą chorego 5 razy. Za dwa dni dziesięć, za cztery piętnaście. Co dwa dni pielęgniarka dodaje pięć użądleń. Liczy się także waga pacjenta. W ostatnim dniu zabiegu "przystawia” się nawet 60 pszczół.
Medycyna bez chemii
- Mam za sobą specjalizację I i II stopnia z interny. Leczę już większą część mojego życia. Wiem jedno, że z chemią trzeba bardzo uważać.
Weźmy na przykład reumatyzm, przewlekły gościec, korzonki, ischias. Choroby, które trudno się leczą. Najczęściej chemią można znieczulić chorego.
- Leczenie jadem musi odbywać się pod ścisłym nadzorem lekarza - wyjaśnia dr Jan Giza. I dodaje: W wymienionych chorobach zaledwie 10 proc. pacjentów nie odczuwa poprawy.
Apitoksynoterapię, bo tak nazywa się metoda dr. Gizy - wspomaga preparat Res Oenothera. Mieszanka miodu, pyłku, propolisu, korzeni żeń-szenia i zielonych nasion wiesiołka - robiona osobiście przez doktora.
Egipskie koło
Powoli wyremontował szkołę. Zbudował egipskie koło wodne, które czerpie wodę z potoku i rurą wpuszczoną pod szosą napełni kilka stawów. Na malowniczych zboczach stoją ule.
- To jest moje drugie Centrum Medycyny Naturalnej. Na receptę wypisuję oddychanie tutejszym powietrzem, słuchanie szumu wodospadu, żądło pszczoły, dietę ubogą w węglowodany. I koniecznie: podrapać kózki po rogach - śmieję się niezwykły lekarz.
Ma w sobie tyle energii. I w żaden sposób nie wygląda na swoje 69 lat.
Skąd ta energia?
Między stawami znajdują się dwa energetyczne kręgi. Jeden ma 7, drugi 9 metrów średnicy. W środku każdego kamienne głazy. Każdy krąg tworzy nieckę nachyloną ku ziemi pod specjalnie dobranym kątem.
- Zbudowałem te kręgi na pamiątkę kosmitów, którzy 20 tysięcy lat temu wylądowali z Witoszynie. Przylecieli rakietą plazmową. Zostawili ludziom nasiona słonecznika. Kiedy pan spojrzy na układ ziaren w koronie słonecznika - przypominają wirujące galaktyki. Każde ziarenko jest szarobiałe. To kod kreskowy. Kto go złamie - pozna receptę na szczęście - mówi dr Jan Giza.
Nie do wiary. Ale gdy posadzić rośliny w kosmicznym kręgu i obok na zwykłej grządce - te z kręgu rosną 2 razy szybciej.
- Mocno wierzę w to, że gdy siedzę przy kręgu wieczorem, to kamienie w środku oddają energię, którą za dnia pobrały z kosmosu. Czy ja wyglądam na swoje lata? Wciąż czuję się młodo - śmieje się doktor.
Recepta na zdrowie i szczęście
• Panie doktorze, jaka jest recepta na szczęście?
Czytaj więcej o leczeniu jadem w jutrzejszym dodatku Zdrowie