Zakończył się proces członków romskiego gangu z Puław, oskarżonych o handel ludźmi. Sąd uznał, że Józef G. i jego kompan wywozili swoje ofiary za granicę, by tam brać na ich konto zasiłki oraz zmuszać do kradzieży i oszustw.
Wyrok w tej sprawie zapadł w piątek w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Na ławie oskarżonych zasiadali 35-letni Józef G. ps. „Mały” oraz 42-letni Sebastian N. Obaj odpowiadali za udział w gangu działającym w okolicach Puław, a także w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Według śledczych, byli częścią większej grupy. Członkowie gangu proponowali swoim ofiarom – głównie bezrobotnym bez środków do życia – pracę za granicą. Na miejscu zmuszali ich do różnego rodzaju oszustw. Z uwagi na charakter sprawy i dobro ofiar, proces toczył się za zamkniętymi drzwiami.
Józefowi G. postawiono kilkanaście zarzutów dotyczących udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz handlu ludźmi. 35-latek bił, więził i głodził swoje ofiary. Groził, że zgwałci żonę jednego z pokrzywdzonych. Chciał w ten sposób zmusić swoje ofiary do oszustw i kradzieży. Józef G. dostał za to pięć lat więzienia oraz 4 tys. zł grzywny. Sebastianowi N., za kilka podobnych przestępstw sędzia Małgorzata Tatara-Wajs wymierzyła karę czterech lat pozbawienia wolności. Mężczyzna musi również zapłacić tysiąc złotych grzywny.
Członkowie romskiego gangu wpadli po akcji Centralnego Biura Śledczego. Z ustaleń policjantów wynika, że przestępcy wywozili swoje ofiary do Niemiec i Wielkiej Brytanii. Tam na konto „pracowników” wyłudzali różnego rodzaju świadczenia socjalne. Przejmowali później pieniądze, wypłacane na konta ofiar. Do przestępstw dochodziło w latach 2010 – 2012.
Śledczy namierzyli zarówno ofiary, jak i członków gangu. Ci ostatni wyjechali jednak z Polski. Wysłano za nimi nakazy aresztowania. Pod koniec 2015 r. w Wielkiej Brytanii wpadł Sebastian N. Kilka miesięcy później policjanci zatrzymali „Małego”. W grudniu 2016r. obaj stanęli przed sądem.
Członkowie gangu oferowali pracę za granicą. Werbowali głównie bezrobotnych, którzy nie znali języków obcych. Przestępcy płacili za ich transport i zakwaterowanie. Na miejscu zabierali dokumenty „pracowników”. Następnie razem ze swoimi ofiarami chodzili na rozmowy do urzędów, fabrykując wcześniej np. dokumenty świadczące o zatrudnieniu. Dzięki temu zakładali „pracownikom” konta bankowe. Do rachunków brali karty płatnicze z limitem zadłużenia w granicach 2 tys. euro. Pieniądze wypłacali przestępcy, a ofiary zostawiały z długami. Czasem pokrzywdzeni musieli robić zakupy na kredyt, a członkowie gangu sprzedawali towar.
Śledczy ustalili, że przestępcy zrobili ze swoich ofiar niewolników. Bezrobotni mieszkali w fatalnych warunkach. Byli pod stałym nadzorem. Nie mogli sami wychodzić z domów. Byli bici i zastraszani. Piątkowy wyrok nie jest prawomocny.