Już w grudniu w rozkładzie jazdy PKP pojawią się nowe pociągi z Lublina do Puław i Dęblina. Mało tego. W sezonie turystycznym pasażerowie pociągów przesiądą się na dworcu w autobusy MZK, które zawiozą ich prosto do Kazimierza Dolnego i Janowca. A za rok wsiądziemy do kolejki podmiejskiej.
Nowy rozkład PKP, który wejdzie w życie 10 grudnia, ma uwzględniać dodatkowe pociągi łączące Dęblin i Puławy ze stolicą regionu. Mają one kursować w sezonie wiosenno- letnim, kiedy jest największy ruch turystyczny. - Rozmawiamy już w tej sprawie z Miejskim Zakładem Komunikacji w Puławach - mówi Lech Ogórkiewicz, dyrektor Lubelskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP. - Chcemy, by w puławskim rozkładzie jazdy pojawiły się linie autobusowe skomunikowane z naszymi pociągami. Tak, aby na turystów wysiadających w Puławach czekały autobusy MZK, które zawiozą ich do miejscowości turystycznych. Chodzi o Kazimierz Dolny i Janowiec.
- Rozmowy jeszcze trwają - potwierdza Henryk Mizak, szef puławskiego MZK. - Chcemy ustalić wszystkie szczegóły jeszcze w listopadzie, zanim powstanie ostateczna wersja nowego rozkładu jazdy PKP. Liczymy też na to, że kolej będzie nam przekazywać informacje o zorganizowanych grupach turystów wysiadających w Puławach, którzy będą chcieli jechać dalej wynajętym od nas autobusem, kursującym poza regularnymi liniami - dodaje Mizak.
Są jednak pewne ograniczenia. Wiadomo, że pod puławski dworzec nie będą mogły podjeżdżać autobusy dłuższe niż 10-metrowe. A to z góry dyskwalifikuje część taboru MZK. Zakład musi to uwzględnić już teraz, przed planowanym na listopad uruchomieniem pierwszej regularnej linii kursującej spod stacji Puławy Miasto.
Planów jest więcej. Za rok na tory wyjadą pociągi kolejki podmiejskiej, której uruchomienie zapowiada spółka PKP Przewozy Regionalne. Wiadomo, że mają jechać przez Lublin do Trawnik w powiecie świdnickim. Kolej nadal nie zdecydowała, czy pociągi będą wyruszać z Puław czy tylko z Motycza. - Na razie analizujemy sytuację na rynku przewozowym. Bardzo poważnie zastanawiamy się nad Puławami - zdradza Ogórkiewicz.
Podmiejska kolejka ma kursować szybko i tanio. Pociągi będą odjeżdżać nie rzadziej niż co pół godziny. - Obawialiśmy się o przepustowość stacji na terenie samego Lublina. Sprawdziliśmy tory i perony. Obawy nie potwierdziły się - mówią kolejarze. W godzinach szczytu na trasę wyjadą pociągi EZT (Elektryczne Zespoły Trakcyjne), które teraz widujemy na trasie Lublin-Dęblin. Poza szczytem zastąpią je szynobusy, których lubelska kolej ma już pięć. A samorząd województwa planuje zakup następnych takich maszyn.
Wiadomo także, że na tym szlaku powinny pojawić się dwie nowe stacje. Pierwsza z nich zostanie wybudowana w Motyczu, tuż koło biegnącego nad torami wiaduktu. Druga na skraju Lublina, w przemysłowej dzielnicy Zadębie. Ale na to jeszcze poczekamy, bo budowa tych stacji zacznie się raczej w 2008 roku.