Puławy w środę gościły posłów sejmowej Komisji Mniejszości Narodowych i Etnicznych. Dyskusję na temat problemów z integracją romskiej społeczności w mieście zdominował temat działalności radnego Pawła Maja. Cyganie obarczyli go winą za "podburzanie mieszkańców" przeciwko nim.
Obrady wyjazdowego posiedzenia sejmowej komisji miały burzliwy i emocjonalny charakter. Zamiast otwartej rozmowy o tym, co zrobić, żeby wspierać integrację Romów, dyskusja z biegiem czasu zaczęła przypominać sąd nad działalnością jednego z puławskich radnych, Pawła Maja. Obecny na sali samorządowiec zaczął od zwrócenia uwagi członkom komisji na niewłaściwy jego zdaniem sposób funkcjonowania programów integracyjnych.
– One powinny opierać się na aktywizacji zawodowej, na integracji przez pracę. Chcemy zobaczyć pracujących Romów – podkreślał samorządowiec, przytaczając dane statystyczne mówiące o tym, że wśród Romów odsetek osób korzystających z opieki społecznej jest znacznie wyższy, niż wśród pozostałych mieszkańców.
Na jego uwagi, nerwowo zareagowała przewodnicząca komisji Danuta Pietraszewska z Platformy Obywatelskiej, która wdała się z nim w dyskusję, dopytując o to, w jaki sposób, jako radny pomógł Romom w znajdywaniu pracy. Radny odpowiadał, że pomaga poprzez wskazywanie problemu społecznego i sposobów jego rozwiązania, a osobiście nikt ze społeczności romskiej o tego rodzaju pomoc dotychczas się do niego nie zwracał. Jeszcze ostrzej na wypowiedzi Maja zareagował poseł Tomasz Cimoszewicz (PO), który nazwał je "mową nienawiści".
Głos zabrała także radna Marzanna Pakuła, która zwróciła uwagę na to, że prezydent Janusz Grobel w przeszłości zdjął z porządku obrad lokalny program integracji romskiej i do dzisiaj władze miasta do niego nie wróciły. Zauważyła również, że integracji nie pomagają takie nazwy, jak działająca w Puławach "świetlica dla romskich dzieci". – Gdzie tu jest integracja? – pytała retorycznie, sugerując, że tego rodzaju obiekt powinien być skierowany dla wszystkich dzieci.
Krytycznie o efektach obecnej formy pomocy Romom wypowiedział się także Alan Lewczuk, jeden z mieszkańców. – Do Romów płynie rzeka pieniędzy i wygląda na to, że będzie ich jeszcze więcej. Efekty są takie, że jedna osoba poszła na kurs fryzjerski, jedna znalazła pracę. Proponuję ograniczyć te środki i w ten sposób zmusić ich do podjęcia pracy – stwierdził mieszkaniec miasta.
Głos zabrały także obecne na sali Cyganki. Większość z nich zapewniała, że integracja ich dzieci z polskimi ma się dobrze, bo chodzą do tej samej szkoły. Narzekały na problemy mieszkaniowe oraz to, że mieszkańcy Puław nie chcą zatrudniać Romów. Kobiety zgodnie stwierdziły również, że sytuację pogarsza radny Paweł Maj, którego działalność np. w mediach społecznościowych "podburza mieszkańców" przeciwko nim. Tego rodzaju uwagi brawami nagrodziły m.in. obecne na sali pracownice Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Ostatecznie, członkowie komisji sejmowej nie odnieśli się ani do uwag samorządowców, ani do słów wypowiadanych przez społeczność romską. Parlamentarzyści zakończyli dyskusję tłumacząc pośpiechem związanym z kolejnymi obowiązkami, w tym wizytami w innych miejscowościach. Jedyną radę, jaką dla puławian miała przewodnicząca, Danuta Pietraszewska, to "zaprzyjaźnić się" i nie oczekiwać, że Romowie "będą zachowywać się tak, jak my chcemy".