Pięć saren przebywa na terenie ogrodzonego trawiastego lotniska w Świdniku. – Nie przeszkadzają mi, ale zdaję sobie sprawę, że lotnisko nie jest miejscem dla zwierząt – mówi jeden z pilotów. Zarządca terenu zapowiada, że planowana jest akcja przepłoszenia zwierząt
Piszę do Państwa, bo już nie wiem, kogo można zainteresować tematem dzikich saren, które zostały uwięzione podczas budowy ogrodzenia na terenie trawiastego lotniska w Świdniku – zaalarmowała nas pani Agnieszka. – Wszyscy umywają ręce. Port lotniczy przekazał informacje, iż ten teren dzierżawi prywatnej firmie i ich to nie dotyczy. Prywatna firma podejmowała kilka nieudanych prób wyprowadzenia zwierząt, ale w końcu dała sobie spokój.
Nasza czytelniczka obawia się, że przy obecnej pogodzie zwierzęta mogą głodować. – Nie widziałem, aby ktoś dostarczył jakieś bele z sianem dla tych zwierząt – martwi się o los saren czytelniczka.
To nie pierwsze, ani jedyne zwierzęta na tym lotnisku. – Poza sarnami są też susły (perełkowane. Zwierzęta te to unikat na skalę europejską – dop. red.), lisy i dużo ptaków, które są najbardziej niebezpieczne – mówi nam jeden z pilotów korzystających z trawiastego lotniska. Przez wiele lat terenem tym zarządzał Aeroklub Świdnik, od 2 lat zarządcą jest prywatna firma.
– Sarny mi nie przeszkadzają, ale na lotnisku nie powinno być takich zwierząt. Bo to zawsze jest zagrożenie. Zwierzę w każdej chwili może wejść na pas startowy i może dojść do nieszczęścia. Tyle że w samolocie też jest człowiek, który ma oczy – dodaje pilot.
– Saren na terenie lotniska trawiastego było więcej, część udało nam się już wcześniej przepłoszyć. Obecnie jest ich pięć – mówi Grzegorz Jędrasik, prezes Navcom System Fly w Świdniku – spółki, która zarządza tym terenem. – Kłopot jednak w tym, że sarny przeskakują ogrodzenie, które ma 2 metry wysokości. Dlatego też problem powraca. W przyszłym tygodniu będziemy występować z pismem do marszałka województwa lubelskiego o wyrażenie zgody na odstępstwo, by z pomocą nagonki przepłoszyć zwierzynę poza teren lotniska.
Nie można tego zrobić ani przy użyciu samochodów, ani psów. – Musimy to przeprowadzić tylko siłami ludzi – zaznacza Jędrasik, który zapewnia, że zwierzętom pożywienia nie brakuje. – Na terenie lądowiska znajduje się całe pole rzepaku, na którym żerują sarny – dodaje.