

Sprzęt był wart kilka tysięcy złotych. Na dodatek na karcie pamięci zapisane były ważne i potrzebne nastolatce zdjęcia. Wszystko przepadło. Mieszkanka Lublina zwróciła się o pomoc do naszej redakcji, nagłośnienie sprawy. Liczy, że to pomoże.

Pani Maria, która skontaktowała się z naszą redakcją poinformowała, że jej córka, która w weekend jako wolontariuszka pracowała przy biegu charytatywnym dla Hospicjum Dobrego Samarytanina, straciła, już w drodze do domu cenny aparat forograficzny.
Nie wiadomo, w jakich okolicznościach przepadł. Możliwe, że został skradziony. To NIKON D 7500 z obiektywem Nikkor Lens 28-300 mm f 3,5-5,6, o numerze seryjnym obiektywu 523204 35.
– Córka wracała z Parku Ludowego z przystanku MPWiK w stronę Ogrodu Saskiego trolejbusem 155 około godziny 14:20, przesiadała się przy Ogrodzie Saskim. Na przystanku Ogród Saski siadła z tyłu przystanku na murku, czekając na autobus nr 2. Było sporo ludzi, jak podjechał autobus około 14:32 wsiadła do niego i zorientowała się że nie ma torby z aparatem – relacjonuje nasza Czytelniczka.
Opisuje, że nstolatka już po 15 minutach wróciła na przystanek, ale po aparacie śladu nie było. – Najprawdopodobniej ktoś jej przeciął pasek w torbie, ponieważ córka wie, ile warty jest aparat i zawsze go pilnuje. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się jej zostawić sprzętu – zapewnia lublinianka.
Na przystanku autobusowym przy Ogrodzie Saskim zostały powieszone ogłoszenia. Dziewczyna wróciła też do Parku Ludowego, gdzie ogłoszono ze sceny informację o aparacie. Sprawę zgłoszono też policji. Informacja trafiła również do lubelskich lombardów.
Pani Maria dodaje, że kosztowny sprzęt,wart ok. 9 tys. zł był w czarnej torbie (od środka pomarańczowej), dodatkowo znajdowała się tam zapasowa bateria i ładowarka do baterii, a także karta scandisk ze zdjęciami.
– Cała jej praca podczas wydarzenia przepadła, córka zajmuje się fotografią i miała przygotowywać wystawę jako projekt maturalny (chodzi do I LO w Lublinie do klasy z maturą międzynarodową), obecnie nie ma na czym pracować – ubolewa nasza Czytelniczka.
Liczy jednak, że nagłośnienie sprawy pomoże.
