Najwcześniej w poniedziałek wieczorem możemy poznać wyniki do sejmiku województwa lubelskiego. Według nieoficjalnych informacji najlepszy wynik w regionie uzyskało Prawo i Sprawiedliwość.
Bardzo prawdopodobna jest jednak powtórka sprzed czterech lat. Wtedy PiS wprowadziło do 33-osobowego sejmiku największą liczbę radnych (13), ale nie było w stanie rządzić samodzielnie i władzę objęła koalicja Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Na ostateczne rozstrzygnięcia trzeba będzie jednak poczekać.
Według przedstawicieli partii Jarosława Kaczyńskiego w tej chwili w grę wchodzi co najmniej 15 lub 16 mandatów. W tej sytuacji języczkiem u wagi mógłby się okazać przedstawiciel Kukiz’15. To ugrupowanie może liczyć na jedno miejsce w sejmiku, choć równie dobrze może ono przypaść Sojuszowi Lewicy Demokratycznej. Wszystko rozstrzygnie się po zsumowaniu głosów z całego województwa i przeliczeniu ich na liczbę mandatów.
W porównaniu do upływającej kadencji stracić może Polskie Stronnictwo Ludowe. Szczątkowe dane mogą sugerować, że ludowcy wypadli słabo w tzw. okręgu „okołolubelskim”.
Ciekawie wygląda walka w pięciomandatowym okręgu obejmującym Lublin. Na ten moment „pewniakami” wydają się być: Jacek Bury i Bożena Lisowska z Koalicji Obywatelskiej oraz Mieczysław Ryba i Zbigniew Wojciechowski z PiS. Po zliczeniu głosów z ok. 80 proc. obwodowych komisji w mieście wynik między oboma komitetami oscyluje w granicach remisu, ze wskazaniem na koalicjantów.
Największe szanse na ewentualny trzeci mandat z kandydatów KO wydaje się mieć obecny zastępca prezydenta Lublina Krzysztof Komorski. Gdyby to miejsce przypadło jednak PiS, wszystko rozstrzygnie się najprawdopodobniej między Bogną Bender-Motyką a Tomaszem Tokarskim.