

Prezydent zrobił to rano w komendzie, a radni klubu Koalicji Obywatelskiej około południa w prokuraturze złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z poniedziałkową wizytą Roberta Bąkiewicza i ekipy TV Republika na sesji Rady Miasta Zamość.

"NIE DLA ŁAMANIA PRAWA" - tak zatytułowany jest post zamiesczony kilka chwil temu na profilu radnej Agnieszki Jaczyńskiej. Na zamieszczonym tam filmie widać, stojących przed siedzibą Prokuratury Rejonowej w Zamościu czworo radnych klubu KO, także Agnieszkę Klimczuk, Annę Przytułę i Janusza Kupczyka.
Jaczyńska informuje w tym materiale o złożeniu zawiadomienia do prokuratury, gdyż według jej opinii Robert Bąkiewicz dopuścił się w Sali Consulatus agitacji przedwyborczej. – Ten wiec wyborczy był nie tylko złamaniem prawa, ale również policzkiem wymierzonym wprost w mieszkańców, jak również instytucje samorządowe – komentuje Klimczuk.
– To wydarzenie, w 35-lecie samorządu w wolnej Polsce, było wydarzeniem karygodnym, niegodnym. Takie dotąd nie miało miejsca – dodaje Kupczyk. – Byliśmy świadkiem jawnego łamania prawa - kwituje Przytuła.
Przypomnijmy, że to już drugie takie zawiadomienie dotyczące zdarzeń z ostatniego poniedziałku.
Pierwsze zawiadomienie z samego rana
Nie ma zgody na prowadzenie agitacji wyborczej w ratuszu – uznały władze miasta i dlatego prezydent Zamościa w środę rano zawiadomił policję, że w poniedziałek na sesji mogło dojść do popełnienia przestępstwa. Rafał Zwolak poinformował o tym w mediach społecznościowych, zaraz po tym, jak wyszedł z komendy policji, gdzie złożył zawiadomienie.
– Nie mam pojęcia, skąd pan Bąkiewicz znalazł się w ratuszu, nie wiem, kto po niego zadzwonił. Chcę, żeby ta sprawa była wyjaśniona. Nie ma mojej zgody na tego typu działania – zakomunikował w krótkim materiale wideo.
Rafał Zwolak również w środę rano tak pisał o Robercie Bąkiewiczu: „Wmojej ocenie to, niestety, zły człowiek, który sieje zamęt i nienawiść”.
Ratusz: To było łamanie prawa
Dzień wcześniej magistrat wydał oficjalne oświadczenie w sprawie sytuacji, która wydarzyła się w poniedziałek. Przypomnijmy, że w Sali Consulatus, podczas sesji, na której pojawiła się kwestia obywatelskiego projektu uchwały przeciwko lokowaniu w mieście nielegalnych imigrantów, poza grupą mieszkańców stawił się również Robert Bąkiewicz i ekipa Telewizji Republika.
„Uchwała, decyzją większością radnych, nie została wprowadzona pod obrady, a przekazana do prac w komisjach stałych Rady Miasta Zamość. Ta decyzja nie spodobała się zebranym w Sali Consulatus zebranym środowiskom prawicowym. Pod kamerami TV Republika, nadającej na żywo, i przy wsparciu prowodyrów zajścia zakłócali obrady czyniąc je niemożliwymi do prowadzenia. Po opuszczeniu Sali Consulatus przez radnych niezgadzających się na warcholstwo i pieniactwo rozpoczęła się jawna agitacja polityczny. Nie mogliśmy na to pozwolić. Ratusz nie jest i nie będzie miejscem na łamanie prawa!” – napisano w oświadczeniu.
A dalej znalazło się stwierdzenia: „Musieliśmy przerwać te nielegalne działania. Powołaliśmy się na art. 108 Kodeksu Wyborczego, zgodnie z którym zabrania się prowadzenia agitacji wyborczej na terenie urzędów administracji rządowej, administracji samorządu terytorialnego, sądów, zakładów pracy w sposób i formach zakłócających normalne funkcjonowanie. (…) Jako władze Zamościa pragniemy zapewnić, że będziemy stać na straży prawa i nie będzie zgody na przedwyborcze zagrywki polityczne!” .
Z powodu tych zajść radni Koalicji Obywatelskiej oraz klubu prezydenta na znak protestu nie wrócili z przerwy w poniedziałkowej sesji. Obrady zostały zawieszone na dwie godziny. Dopiero, gdy nieproszonych gości nie było, zostały wznowione.
Radni: Haniebny polityczny spektakl
Swój sprzeciw wobec zaistniałej sytuacji, już w trakcie tej przerwy kategorycznie wyraziła radna KO Agnieszka Klimczuk.
„Szanowni Mieszkańcy mamy do czynienia z wiecem politycznym i spektaklem i próbą przejęcia Rady Miasta przez środowiska, które nie reprezentują mieszkańców Zamościa, tylko własne, partyjne interesy - Bąkiewicz i telewizja Republika z transmisją na żywo" - napisała radna.
I dalej argumentowała: „Nie godzę się na to, by nasza sala sesyjna była wykorzystywana jako tło dla wieców politycznych i propagandy. Nie godzę się na to, by wchodzono tu z kamerą, z przekazem pełnym agresji, nienawiści i insynuacji – i udawano, że to głos mieszkańców, ale jest to hucpa”. To nie była sesja Rady Miasta. To był spektakl. I wszyscy widzieliśmy, kto grał główne role”.
W podobnym tonie był też post jej klubowej koleżanki Agnieszki Jaczyńskiej. Ostro o zdarzeniach z poniedziałku wypowiedział się również we wtorek Grzegorz Podgórski w wymieniu klubu radnych prezydenta Zwolaka, zapewniając, że on i koledzy odcinają się od „haniebnych wydarzeń z sesji”.
„Stanowczo nie akceptujemy takich zachowań i będziemy się nim przeciwstawiać – zachowując przy tym rozsądek i kulturę. Koniec z politycznymi „wiecami” w Sali Consulatus - to jest miejsce na debatę dotyczącą mieszkańców i naszego miasta. Zawsze podczas obrad mile widziani są mieszkańcy i media, ale nie takie, które podczas sesji natarczywie atakują radnych, prowokują w sposób agresywny wykrzykując różne naszym zdaniem „obraźliwe” hasła, wypowiedzi radnych są zakłócane tzw. „buczeniem” – nie ma na to naszej akceptacji.” – skomentował Podgórski w mediach społecznościowych.
Własne, krótkie oświadczenie, również we wtorek zamieścił na swoim profilu Piotr Błażewicz z klubu PiS, przewodniczący Rady Maista Zamość. Zapewnił, że Roberta Bąkiewicza nie zapraszał i nie miał o jego wizycie pojęcia, nie był o niej również uprzedzany.

Agitacja w Ratuszu. Tak było kiedyś
Przypomnijmy, że sprawę agitacji wyborczej prowadzonej w Sali Consulatus UM Zamość organa ścigania badały już kilka lat temu. Chodziło wówczas o zdarzenia z jesieni 2019 roku, gdy prezydentem Zamościa był popierany przez Prawo i Sprawiedliwość Andrzej Wnuk.
Trwała wówczas kampania wyborcza do parlamentu. W okręgu nr 7 o mandat ubiegał się ówczesny wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. PiS zorganizowało w zamojskim ratuszu konferencję prasową z kandydatem, a także jego szefem Zbigniewem Ziobro. Za politykami ustawiła się w szeregu grupa młodych ludzi w koszulkach i z tabliczkami z nazwiskiem Romanowskiego. Na ubraniach mieli też logo PiS. Ziobro o swoim podwładnym wypowiadał się wtedy w samych superlatywach. – W okręgu zamojskim, chełmskim, jest człowiek, do którego mam ogromne zaufanie i szacunek – mówił wtedy minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny.
Po tym zdarzeniu Sławomir Ćwik, wtedy radny klubu Zamojskiej Koalicji Obywatelskiej, a obecnie poseł Polski 2050 zawiadomił prokuraturę. Rozstrzygnięcie przyszło już po wyborach 2019. Prokuratura Okręgowa w Zamościu odstąpiła od skierowania wniosku o karanie ministrów. Uzasadniano, że „spotkanie miało charakter tylko informacyjny”, a wzmianka o kandydowaniu Romanowskiego była tylko „wtrętem” do ogólnego przekazu, jakim było udzielenie informacji o planowanych inwestycjach.
Prokurator tłumaczył, że osoby w koszulkach z napisem „PiS Marcin Romanowski” stanowiły tylko „tło dla wystąpienia”. Na wniosek radnego Ćwika Prokuratura Regionalna nakazała jednak sprawie przyjrzeć ponownie. W grę wchodziło wówczas popełnienie wykroczenia i skierowanie przez policję wniosku o ukaranie do sądu. Ale takiego wniosku nie było, bo ówczesny komendant miejski stwierdził, że czyny te nie zawierały znamion wykroczenia.
