Członkowie Stowarzyszenia Zamość - nasz wspólny dom rozpoczęli zbiórkę podpisów przeciwko podwyższeniu zarobków lokalnych radnych. Liczą na to, że odpowiednią liczbę głosów sprzeciwu uda im się zdobyć do końca tego roku
Przypomnijmy: już podczas drugiej sesji nowej kadencji radni z Zamościa dali sobie podwyżki. Decyzję o nich podjęli wszyscy radni, bez względu na poglądy i przynależność partyjną. Po głosowaniu tłumaczyli, że wzrost płac jest konieczny, bo od 2007 r. poszły w górę koszty życia oraz płaca minimalna, a dieta zamojskich radnych od tego czasu nie była zmieniana.
– W tej kadencji będziemy pracować inaczej niż dotychczas. Zarówno rada, jak i komisje zbierać się będą w czasie pracy urzędu – tłumaczył Piotr Błażewicz, przewodniczący Rady Miasta Zamość. – Dotychczas pracowano popołudniami, po zakończeniu pracy zawodowej radnych. Wiązało się to z nadgodzinami pracowników obsługujących Radę Miasta. Teraz nie będą musieli zostawać dłużej. Wyższa dieta służyć będzie natomiast zrekompensowaniu radnym dnia wolnego, który będą musieli brać w swojej pracy na czas obrad.
Najmniej, bo tylko o 60 zł, wzrosło wynagrodzenie przewodniczącego, który będzie otrzymywał 2 tys. zł miesięcznie. Wiceprzewodniczący będą zarabiali o 250 zł więcej, niż dotąd, czyli 1700 zł. Najwięcej zyskają zaś radni. Ich zarobki wzrosną z 800 do 1400 zł, co oznacza 75-procentowy „zysk”. Wcześniej dieta radnych wynosiła 800 zł miesięcznie. Więcej, bo 1940 zł otrzymywał przewodniczący Rady Miasta, a jego zastępcy – po 1450 zł.
Podwyżki zbulwersowały mieszkańców, a tłumaczenia radnych nie przekonały ich. W internecie zawrzało.
– Dojna zmiana. No to się napracowali przez te dwa tygodnie. Im się należało – komentowali internauci.
Sprawą zajęli się też członkowie Stowarzyszenia Zamość – nasz wspólny dom, którzy rozpoczęli zbiórkę podpisów pod uchwałą ustanawiającą dietę radnych miejskich w wys. 1 tys. złotych. Chcą zebrać podpisy, by wystąpić z obywatelską inicjatywą uchwałodawczą.
– Podpiszę się pod tym pomysłem z całą rodziną – zapowiada pani Marta, jedna z mieszkanek miasta. – Podwyżki to gruba przesada. To nie są zawodowi radni, mają swój zawód, swoją pracę, swoje firmy. Mają więc normalne pensje. Bycie radnym to dodatkowe zajęcie, które powinno być wykonywane społecznie. Tysiąc złotych z całą stanowczością zrekompensuje im dojazdy do ratusza i te kilka godzin, które tam spędzają.