Rąk do pracy w powiecie biłgorajskim jeszcze nie brakuje. Faktem jest jednak, że ofert zatrudnienia jest coraz więcej. Dowodem są dane Powiatowego Urzędu Pracy, w którym liczba zarejestrowanych bezrobotnych jest najniższa od kilku lat.
Do wzięcia są w tej chwili etaty sprzedawców, stolarzy, pracowników fizycznych i gospodarczych, budowlanych, drogowych, magazynierów, szwaczy, cukierników oraz monterów.
Być może dzięki temu spada liczba bezrobotnych. – Na początku roku mieliśmy 7 tys. 346 osób bezrobotnych. W tej chwili jest ich 5 tys. 835. Podobny rezultat osiągnęliśmy w 1997 r., ale nawet wówczas bezrobotnych było 5909 osób – wyjaśnia dyrektor Sopelak.
Przyczyn tej sytuacji jest kilka. Wielu mieszkańców powiatu wyjechało za granicę. Ale coraz więcej osób decyduje się też na otwieranie własnej działalności gospodarczej. – Handluję warzywami. Nie jest to łatwa praca, a zarobki marne. Na razie wychodzę praktycznie na zero. Ale dobre i to. Zysk przyjdzie z czasem – mówi Agnieszka Kurzyńska, która od kilku miesięcy zajmuje się handlem. – Ludzie dokształcają się, uczą się języków, kończą studia. To wszystko przynosi pozytywne rezultaty. A my pomagamy bezrobotnym oferując szkolenia, zajęcia w klubie pracy, prace interwencyjne czy staże– dodaje szefowa pośredniaka. Jej zdaniem byłoby jeszcze lepiej, gdyby szkoły kształciły więcej młodych ludzi w konkretnych zawodach. – W związku z tym martwi fakt, że w naszym powiecie jest osiem szkół ogólnokształcących. Absolwentom takich placówek pracę jest znaleźć najtrudniej – przekonuje Marianna Sopelak. Agnieszka Kamińska z Biłgoraja jest właśnie absolwentką ogólniaka. Zaocznie studiuje ekonomię. – Pracy szukam od roku. Ale pracodawcy mówią: przyjdź, jak skończysz studia. A ja pracy i pieniędzy potrzebuję teraz, choćby na opłaty. To zamknięte koło. Można się załamać – twierdzi dziewczyna. (gam)