

Rok i 2 miesiące więzienia dla niego. O miesiąc krótsza odsiadka dla niej. Sąd Okręgowy w Zamościu po apelacji utrzymał w mocy wyrok z pierwszej instancji. Brat i siostra zostali uznani winnymi czynnej napaści funkcjonariuszy, którzy zwrócili im uwagę na brak maseczek w pandemii.

Mateusz K. i jego siostra Kamila K. nie słyszeli, jak sędzia Teresa Ziarkiewicz-Turzyniecka ogłaszała w piątek (16 kwietnia) prawomocne orzeczenie o utrzymaniu w mocy wyroku wydanego w kwietniu 2024 przez Sąd Rejonowy w Zamościu. Rodzeństwo z Zamościa zostało wówczas uznane winnym dopuszczenia się czynnej napaści na funkcjonariuszy: policjanta i strażnika miejskiego w Galerii Twierdza Zamość. Mateusz K. odpowiadał też za znieważenia mundurowych i stosowania gróźb w celu zmuszenia do zaniechania wykonywania czynności służbowych. Jego siostra także za „stosowanie przemocy w celu zaniechania czynności”.
Sąd pierwszej instancji skazał mężczyznę na łączną karę roku i dwóch miesięcy bezwzględnego więzienia, a jego siostrę na rok i miesiąc pozbawienia wolności. Od obojga zasądził też po 3 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz pobitego policjanta.
Głośna sprawa z pandemii
Przypomnijmy, że zdarzenia, których dotyczył trwający blisko dwa lata proces przed Sądem Rejonowym i prawie roczne postępowanie apelacyjne, rozegrały się w czasie pandemii.
W grudniu 2021 roku obowiązywały związane z tym liczne obostrzenia, m.in. nakaz zakrywania twarzy w miejscach publicznych. Mateusz i Kamila K. wybrali się do Galerii Twierdza w Zamościu.
Patrolujący centrum handlowe policjant i strażnik miejski zwrócili im uwagę. Nie prosili o wylegitymowanie się, nie „wlepili mandatu”. Jak ustalili później śledczy, m.in. na podstawie zapisu z monitoringu oraz zeznań świadków, Mateusz K. co prawda założył maseczkę, którą otrzymał od ochroniarza centrum handlowego, ale po wejściu do jednego ze sklepów zaczął wykrzykiwać pod adresem mundurowych wulgaryzmy, a siostra, jak ustalono w śledztwie, mu w tym sekundowała.
Patrol czekał w pasażu handlowym, aż dwójka wyjdzie ze sklepu. Wtedy Mateusz i Kamila K. ruszyli w kierunku funkcjonariuszy. Mężczyzna, jak opisywano w akcie oskarżenia z maja 2022 roku, rzucił się na policjanta, próbując uderzyć go pięścią w twarz, pchnął na bramkę antykradzieżową i kilkakrotnie uderzył w głowę. Ostatecznie został powalony na ziemię i obezwładniony przez strażnika miejskiego. W ruch poszły policyjne kajdanki i paralizator. Gazem łzawiącym została „potraktowana” Kamila K., która stając w obronie brata szarpała policjanta.
O sprawie zrobiło się głośno nie tylko w Zamościu, ale właściwie w całej Polsce. Bo już następnego dnia do internetu trafiły filmy przedstawiające moment obezwładniania Mateusza K. Nagrania opatrzono komentarzami: „Paralizatorem i gazem za brak maseczki – milicja w akcji w Zamościu” czy „Interwencja wobec braku maseczki w sklepie. SKANDALICZNE!”. W odpowiedzi policja opublikowała zapis z całości zajścia, co rzuciło nowe światło na interwencję.
Apelacje nic nie dały
Od wyroku z pierwszej instancji odwołała się zarówno Prokuratura Okręgowa w Zamościu, wnosząc o surowszą karę dla mężczyzny – 2 lat i 6 miesięcy więzienia. Apelacje złożyli również obrońcy rodzeństwa. Chcieli uniewinnienia swoich klientów, a także zmianę kwalifikacji prawnej czynów z czynnej napaści na wywieranie wpływu lub naruszenie nietykalności cielesnej. Prawnik reprezentujący Mateusza K. wnioskował ponadto o ewentualne zastosowanie kary o charakterze wolnościowym.
Obaj adwokaci przekonywali, że obrona została pozbawiona możliwości zapoznania się z „istotną częścią materiału dowodowego”. Bo nie dostali możliwości wglądu do akt postępowania wewnętrznego policji. Sąd te dokumenty otrzymał, ale komendant miejski nie wyraził zgody, by zapoznała się z nimi obrona. Mówili również o tym, że że gdyby policjant przyjął inną postawę, to do całego zdarzenia by nie doszło, a interwencja nie byłaby w ogóle potrzebna.
Jednak te argumenty nic nie dały. Wyrok został prawomocnie utrzymany w mocy.
– Faktem jest, że oboje zupełnie bez powodu zaatakowali policjanta i strażnika miejskiego, którzy byli umundurowani i wykonywali czynności służbowe – stwierdziła uzasadniając postanowienie sędzia Ziarkiewicz-Turzyniecka. Dodała, że kwalifikacja prawna była więc „jak najbardziej prawidłowa”. Przypomniała ponadto, że skazani być może będą mogli odbywać karę nie w zakładzie karnym, ale np. w ramach dozoru elektronicznego, gdyż jest taka możliwość. O tym jednak zdecyduje już sąd penitencjarny.
Piątkowy wyrok jest prawomocny. Stronom przysługuje już jedynie złożenie kasacji do Sądu Najwyższego. Obecny na rozprawie obrońca Kamili K. takiego rozwiązania nie wykluczył. Zapowiedział, że na pewno wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku, co otworzy drogę do kasacji.
