Sukcesem zakończyła się próba założenia obroży z nadajnikiem jednemu z wilków żyjących w Roztoczańskim Parku Narodowym. Dzięki temu naukowcy dowiedzą się więcej o życiu wilczej rodziny.
To była trudna akcja. – Przygotowania trwały trzy lata. Musieliśmy się dowiedzieć którędy wilki chodzą i gdzie się zatrzymują na dłużej – opowiada Przemysław Stachyra z Roztoczańskiego Parku Narodowego.
Naukowcy najpierw tropili zwierzęta, później założyli aparaty fotograficzne reagujące na ruch. W ten sposób wytypowali miejsce, w którym zamontowali specjalne urządzenie do chwytania zwierząt bez wyrządzania im szkody.
– Nie mieliśmy wpływu na to, które zwierzę się złapie. To była loteria – przyznaje Stachyra. – Na szczęście trafił się samiec. To dobrze, bo one chodzą najdalej, więc będziemy mieć dosyć dobrą mapę przebywania tej wilczej grupy. Dzięki nadajnikowi będziemy wiedzieć, gdzie stado przebywa, gdzie wędruje i odchowuje młode.
Dla naukowców to bardzo cenne informacje, które są trudne do zdobycia w inny sposób, bo wilki bardzo skutecznie unikają ludzi. – Uciekają, gdy tylko ich wyczują. Są dla nas wręcz niezauważalne – dodaje Stachyra. – W tej chwili w Roztoczańskim Parku Narodowym żyje jedna rozmnażająca się grupa rodzinna wilków. Inne czasami wchodzą na ten teren, ale miejsca rozrodu mają gdzie indziej.
Zaopatrzony w nadajniki samiec, sześcioletni Kosy, dołączył do swojej partnerki Debry i jej szczeniąt. Założona mu obroża samoczynnie odpadnie za rok.