Wprawdzie instalację cieplną naprawiono, ale lokatorzy sześciu bloków w Przewodowie nadal trzęsą się z zimna. Temperatura w mieszkaniach nie przekracza 12 st. C.
– Jesteśmy zrozpaczeni – denerwuje się 70-letnia mieszkanka jednego z bloków. – Śpimy pod kilkoma kołdrami, kocami i w ubraniach. Małe dzieci chorują z przeziębienia. Rano kaloryfery są zimne. A w gminie urzędnicy chodzą w podkoszulkach. Gdzie sprawiedliwość?
Problemy mieszkańców Przewodowa opisaliśmy dwa tygodnie temu. Lokatorzy kilku tamtejszych bloków (w sumie mieszka tam około 100 osób) poskarżyli się Dziennikowi, że termometry w ich mieszkaniach od kilku dni wskazywały zaledwie po kilka stopni. Powodem była awaria ponad 30-letniej instalacji cieplnej. Rury popękały w kilku miejscach, a według zmarzniętych lokatorów, robotnicy z Zakładu Usług Komunalnych w Dołhobyczowie pracowali opieszale i niefachowo. Dzień po naszej interwencji, wszystkie rury były już załatane. – Przyjechała do Przewodowa delegacja urzędników z gminy i remont się momentalnie zakończył – dziwi się Grzegorz Marcinkiewicz z Przewodowa. – Co z tego, kiedy w czwartek znowu mieliśmy w mieszkaniach po kilka stopni. Kaloryfery są zimne.
Dlaczego nie grzeją? Marcinkiewicz, który przez kilka lat pracował jako palacz, zna odpowiedź na tę zagadkę. – Instalacja jest już do wyrzucenia, a pracownicy naszej kotłowni dorzucają paliwo do pieca tylko w dzień, bo w nocy śpią... To woła o pomstę do nieba!
Jacek Gałan, kierownik Gminnego Zakładu Usług Komunalnych zapewnia,
że kotłownia pracuje prawidłowo, także w nocy. – W domach powinno być ciepło – dziwił się wczoraj. – Jeżeli tak nie jest, to winne są nieocieplone budynki, nieszczelne okna oraz niskie temperatury na zewnątrz. Jednak jeszcze dziś pojadę do Przewodowa i wszystko sprawdzę.