

II wojna światowa przyniosła ze sobą nie tylko strach, śmierć i zniszczenie. Mogło być coś gorszego? Mogło. Płacz dzieci. Był, wciąż jest, o wiele trudniejszy do zniesienia. Maleńkie ręce kurczowo trzymające się matczynych spódnic, oczy starszych próbujące zrozumieć, to czego nie mógł pojąć rozum... Wtedy dla tysięcy istnień zatrzymał się czas. Zostali wypędzeni z ciepłego domu, pachnącego matczyną miłością i chlebem. Niemieccy żołnierze nie pozwalali na zbyt wiele. Kołdra, garnek… ostatnie spojrzenia na domy, ukochanych Burków i Reksów… Wieziono ich do obozu w Zamościu, „za druty”, tam w nieludzkich warunkach trwali. Część razem, część rozdzielona. Nie każdy miał siłę na jakieś dalej, niektórym zabrakło szczęścia i tam w nieludzkich warunkach kończyli ludzką wędrówkę… Tych, którzy przeżyli pędzono do wagonów bydlęcych. W ciemności i chłodzie rozpoczynał się kolejny etap, znów dla wielu droga bez powrotu. Cel był jednak jasno określony. Czekały na nich obozy koncentracyjne lub roboty przymusowe. Dzieci – te, które „nadawały się do germanizacji” – zostały wyrwane z rąk matek i wywiezione do Niemiec. Reszta jechała w nieznane…

Tak zaczęła się dramatyczna historia Dzieci Zamojszczyzny – najmłodszych ofiar niemieckiej akcji wysiedleńczej.
Archiwa, które odzyskały głos
Dziś, ponad 80 lat po tamtych traumatycznych wydarzeniach, ich historie wracają – już nie tylko we wspomnieniach i rodzinnych opowieściach, ale także w postaci dokumentów. Książnica Zamojska im. Stanisława Kostki Zamoyskiego powołała do życia Cyfrowe Archiwum Dzieci Zamojszczyzny. Znajdziemy w nim ponad 6 600 zdigitalizowanych materiałów archiwalnych: życiorysy, fotografie, ankiety, ręcznie wypełnione formularze. Każdy z nich to głos dziecka, które kiedyś zostało wysiedlone, oddzielone od rodziców i pozbawione domu.
- Są to świadectwa, które dzięki digitalizacji już nie zginą. Nie zniszczy ich czas, a jednocześnie staną się dostępne dla badaczy i dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć tę część naszej historii - mówią pracownicy Książnicy Zamojskiej, inicjatorzy projektu.
Materiały trafiły do kolekcji „Dziedziczenie Pamięci” w Bibliotece Cyfrowej Książnicy Zamojskiej (fot.4). To symboliczny gest – pamięć nie jest tylko wspomnieniem, ale dziedzictwem, które należy przekazać dalej.
Spotkania, które uczą i poruszają
Archiwum to jednak nie wszystko. W ramach projektu odbyły się spotkania pod wspólnym tytułem „Świadkowie historii”. Wzięli w nich udział pisarze, badacze i nauczyciele, którzy od lat mierzą się z wojennymi, nierzadko dramatycznymi wydarzeniami na Zamojszczyźnie.
26 września młodzież rozmawiała z Małgorzatą Karoliną Piekarską, autorką książki „Syn dwóch matek” (fot. 1). Kilka dni później w Zamościu pojawiła się dr Beata Kozaczyńska – historyczka, która od lat dokumentuje losy najmłodszych ofiar wysiedleń (fot. 2). 7 października Agnieszka Jaczyńska, pedagog, nauczyciel historii, przeprowadziła warsztaty dla uczniów, pokazując, jak uczyć najnowszej historii w sposób żywy i bliski młodym (fot. 3).
27 października o godz. 16.00 opowieści o dzieciach Zamojszczyzny w obozie przesiedleńczym w Zwierzyńcu w spotkaniu pt. „Podobne są raczej do trupków” - przywołają członkowie Towarzystwa Miłośników Zwierzyńca.
Dziedzictwo, które domaga się miejsca
Temat jeszcze raz powróci z nową siłą. 14 listopada w Książnicy Zamojskiej odbędzie się panel dyskusyjny pod tytułem „Dziedzictwo Dzieci Zamojszczyzny – potrzeba utworzenia muzeum?”. Wezmą w nim udział samorządowcy, historycy, a przede wszystkim sami świadkowie i ich rodziny. Czy Zamojszczyzna doczeka się muzeum, które upamiętni los jej najmłodszych mieszkańców? Odpowiedzi na to pytanie wciąż szukają organizatorzy i uczestnicy projektu.
20 listopada w Książnicy Zamojskiej zaplanowano uroczyste podsumowanie projektu, połączone z wystawą przygotowaną przez dr. Janusza Kłapcia (Wojskowe Biuro Historyczne). To będzie kolejna okazja, by wsłuchać się w głosy, które płyną z dokumentów sprzed dziesięcioleci.
Pamięć, która zobowiązuje
Według historyków niemiecka akcja wysiedleńcza objęła około 110 tysięcy osób, z czego 30 tysięcy stanowiły dzieci. Tysiące zginęły, część straciła tożsamość, wywożone na germanizację. Dziś ich historie można czytać w cyfrowym archiwum – ale przede wszystkim trzeba je pamiętać.
Bo pamięć o Dzieciach Zamojszczyzny to nie tylko historia regionu. To także pytanie, które wciąż stawiają nam świadkowie II wojny światowej: czy potrafimy ich cierpienie ocalić od zapomnienia?
Agnieszka Piela
Książnica Zamojska
Fot. Leszek Wygachiewicz



