Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Prokuratura oskarżyła 29-letniego Kamila M., właściciela firmy zajmującej się uprawą pieczarek o uporczywe naruszanie praw pracowniczych. Dzisiaj skierowała przeciw niemu akt oskarżenia do sądu.
Sprawa skrzywdzonych pracownic zyskała duży rezonans krajowy. We wrześniu grupa 30 Filipinek przyjechała do Polski. Agencja pośrednictwa pracy z Gorzowa Wielkopolskiego obiecywała im, że zarobią co najmniej 560 USD miesięcznie.
Azjatki trafiły do parczewskiej pieczarkarni. Po pewnym czasie pożaliły się dziennikarzom, że padły ofiarą wyzysku, gdyż za kilkanaście godzin akordowej pracy dziennie przez 7 dni w tygodniu zarabiały tylko 450-700 zł miesięcznie.
Pomagał im ksiądz z Parczewa, organizując zbiórkę butów i ciepłych ubrań. W końcu pieczarkarnię skontrolowała inspekcja pracy, której jedna z Filipinek oświadczyła, że pracowała po 12 godzin przez siedem dni w tygodniu.
Parczewska prokuratura ustaliła, że przepisy prawa pracy były naruszane zarówno w stosunku do niektórych polskich pracowników, jak i do części Filipinek. Grozi za to kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch.
Azjatki trafiły do parczewskiej pieczarkarni. Po pewnym czasie pożaliły się dziennikarzom, że padły ofiarą wyzysku, gdyż za kilkanaście godzin akordowej pracy dziennie przez 7 dni w tygodniu zarabiały tylko 450-700 zł miesięcznie.
Pomagał im ksiądz z Parczewa, organizując zbiórkę butów i ciepłych ubrań. W końcu pieczarkarnię skontrolowała inspekcja pracy, której jedna z Filipinek oświadczyła, że pracowała po 12 godzin przez siedem dni w tygodniu.
Parczewska prokuratura ustaliła, że przepisy prawa pracy były naruszane zarówno w stosunku do niektórych polskich pracowników, jak i do części Filipinek. Grozi za to kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch.
