Dwóch braci z Parczewa oraz ich kilkunastu kompanów odpowie za włamania i kradzieże samochodów. Według śledczych, gang działał na terenie Austrii i Niemiec. Specjalizował się w samochodach dostawczych.
– Od lipca do grudnia 2011 roku w Parczewie oraz na terytorium Austrii i Niemiec, brali udział w zorganizowanej grupie przestępczej – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Grupa ta miała na celu popełnianie kradzieży z włamaniem samochodów i usuwaniu z nich znaków identyfikacyjnych.
Mariusz Ch. działał jako recydywista. Wcześniej został skazany za kradzieże przez niemiecki sąd. Wyrok na swoim koncie ma również jego brat Marcin. Obu oskarżono o kradzieże z włamaniem. Pozostali odpowiedzą też m.in. za legalizację i obrót kradzionymi autami.
Specjalizowali się w busach
Bracia Ch i ich kompan Tomasz G. mieli kraść samochody za granicą, skąd trafiały one m.in. do "dziupli” w Glinnym Stoku. Tam znaleziono mercedesa sprintera oraz karoserię drugiego auta tej samej marki.
– Pole numerowe na przegrodzie komory silnika zostało wycięte – dodaje Syk-Jankowska. – Po sprawdzeniu w bazach danych okazało się, że mercedes był poszukiwany przez policję austriacką jako skradziony.
Według prokuratury, gang "specjalizował” się w mercedesach sprinterach i vw crafterach.
– Inicjatywa wyszła od braci Ch., którzy w przeszłości odbywali wieloletnie kary za kradzieże samochodów – wyjaśnia Syk-Jankowska. – Schemat działania sprawców był podobny.
Szukali w Internecie
Bracia Ch. na niemieckich i austriackich portalach wyszukiwali strony salonów samochodowych lub firm oferujących do sprzedaży samochody dostawcze. Ze względu na prawomocny wyrok Mariusz Ch. miał zakaz wjazdu do Niemiec. Dlatego auta mieli kraść jego brat Marcin i Tomasz G. Sposób działania przy samych kradzieżach również był podobny.
– Sprawcy przecinali gumową uszczelkę i wyjmowali trójkątną szybę w drzwiach kierowcy – wyjaśnia Syk- Jankowska – To pozwalało na otwarcie zamka. Potem przekręcali stacyjkę przy użyciu "łamaka”, wymieniali komputer sterujący pracą silnika, usuwali licznik i wypinali kostkę immobilizera.
To wystarczyło, by uruchomić auta. Początkowo bracia nie przyznawali się do winy. Później zmienili zdanie i złożyli obszerne wyjaśnienia. Za kradzieże z włamaniem grozi do 10 lat więzienia.