Od piątku oficjalnie trwa w Lublinie Jarmark Jagielloński. Od środy ćwiczyła Orkiestra Jarmarkowa, od czwartku szczękały nożyce na warsztatach wycinankarskich. Ale prawdziwe handlowanie zaczęło się w piątek.
Pierwsze kulinarne pokusy czekają już na placu Zamkowym gdzie oferta lodowo-gofrowa jest imponująca. A murek okalający plac skłania ku plenerowej degustacji. Masę osób ulega słodkim zapachom i ciężko przejść chodnikiem wymijając osoby stojące w kolejkach i tych już z czekoladą i śmietaną na nosach, palcach, koszulach i sukienkach.
- Mamusiu a to szare? - To smalczyk, kochanie, do smarowania na chlebku. Chcesz kawałek chlebka? Zjesz? - Tak. Z nutellą. Kilkulatka w nowych koralach, z nową zabawką uszytą z kolorowego kretonu pod pachą i nowym koszyczkiem wiklinowym stała z mamą koło jednego z wielu straganów, gdzie chleb ze smalcem plus ogórek kiszony były podstawowymi zestawami kulinarnymi. Piwo 8 zł. Kaucja za kufel 5 zł.
- To dziwne, u nas na Słowacji najlepiej sprzedają się anioły. Tu nie. Ale to pierwszy dzień - mówi sprzedawczyni i miesza dłonią w pojemnikach wypełnionych drewnianymi figurkami aniołów, zwierzątek, instrumentów muzycznych, koniczynek. Są z różnego rodzaju drewna, lakierowane lub nie. Magnesy na lodówki, zawieszki na rzemyk. Drewniane mebelki przy których plastikowa chińszczyzna a la Barbie wygląda paskudnie. Jadalnia jak dla krasnali. Stół, krzesła, kredens. Wszystko estetyczne i precyzyjnie zrobione. Umielecka drevotvorba, Lubomir Bandur z Povażskiej Bystricy.
Gdyby się dało, to najfajniej by było chodzić po Starym Mieście z zamkniętymi oczami. W Bramie Grodzkiej muzycy, trzej. Jeszcze ich słychać a na Grodzkiej siedzą dziewczyny i śpiewają rockowe kawałki. Na placu Po Farze scena. Dalej na Grodzkiej spotykani bez jarmarku młodzi ludzie w słonecznych okularach grają jakiś standard. Koło Trybunału orkiestra i śpiewacy, przy Złotej akordeonista. Na rogu Złotej i Archidiakońskiej Orkiestra Jarmarkowa… i tak w kółko. I zaraz się tworzy publiczność, i zaraz rytm wystukują stopy i czasami ktoś nie wytrzyma i para zaczyna tańczyć. A jeszcze nad tym wszystkim z okna Trybunału grali hejnaliści. A przed Trybunałem orkiestra górnicza…
Keramos to nic innego jak ceramika. Vyroba ozdobnej a użitkovej keramiky. Filiżanki z żabą na dnie, poważne kubki o trapezowej linii, dzbanki, miski z uszkiem co wyglądają jak wielkie filiżany albo za przeproszeniem nocnik. Mocne granaty, zielenie, białe polewane wnętrza. - Kubek? - 22. Dzbanek? 85. - Za dwa kubki? - 40. - Dzbanek, dwa kubki dajemy 100. - 120. - 100. - 120. - 110. - 120. - 115. - Bierzcie. Marek Koval ma stoisko pod Trybunałem, też przyjechał ze Słowacji.
Wejściówki się rozeszły błyskawicznie, kolejka osób bez wejściówek, zdecydowanych nawet na miejsca stojące była spora. Na scenie Teatru Starego Maciej Filipczuk skrzypce, Jacek Hałas fortepian, akordeon i Michał Żak instrumenty dęte czyli zespół Lautari z projektem "Vol.67”. 67 to numer tomu "Dzieł wszystkich” Oskara Kolberga w którym zebrał fortepianowe opracowania polskich pieśni i tańców ludowych. Publiczności ciężko było usiedzieć gdy ze sceny zeskakiwały skoczne mazurki, wiwaty czy nawet polonezy. Chwilami niemal jazzowe klimaty, momentami chopinowskie. Były zasłużone brawa. I zaduma nad tymi przedstawicielami publiczności, którzy najintensywniej pchali się w drzwiach by wejść a wyszli po kilku utworach.
Gdy zrobiło się już ciemno, chodnikiem wzdłuż al. Tysiąclecia szedł mężczyzna. Lekko go znosiło w stronę zamkowej skarpy. Mężczyzna był uzbrojony. W prawej dłoni trzymał miecz. Drewniany.
W sobotę drugi dzień Jarmarku Jagiellońskiego.
Program Jarmarku Jagiellońskiego 2014