

Brak imprezy zawsze kończy się narzekaniem, że w Chełmie nic się nie dzieje – stwierdził prezydent Jakub Banaszek, ogłaszając internetową ankietę na temat miejskiego sylwestra. Dzień później dodał: Reakcje były jednoznaczne. Chełm powinien celować w wydarzenie, które będzie promocją naszego miasta w całej Polsce.

Wybór nie był prosty. Trzy opcje, trzy ceny i trzy zupełnie różne wizje: telewizyjny sylwester za 800 tys. zł, miejski koncert za 650 tys. zł albo… nic. Prezydent Banaszek wrzucił propozycje na facebooka i w kilka godzin rozpętał burzę.
Część mieszkańców była zachwycona. „Oczywiście że tak, ale Panie Prezydencie nie wiem jak Pan to ogarnie, ale musi być Doda” – pisała pani Marta. Pan Marek dodał krótko i stanowczo: „Koniecznie Zenek”.
Nie wszyscy jednak widzą w tym dobrą inwestycję. „600 tysięcy złotych z podatników kasy pójdzie? A biednych coraz więcej i nie ma pracy w Chełmie. Ja na miejscu prezydenta zamiast o imprezach pomyślałbym o pracy dla ludzi” – napisał Krzysztof.
Paweł dorzucił: „Nikomu się nie dogodzi, ale już lepiej byłoby zrobić wydarzenie miejskie, a nie telewizyjne. Po co znowu powtórka z polityki i playbacku?”.
Najdalej poszła pani Irena, która zaproponowała „swojski, chełmski sylwester”: „Mamy uzdolnione społeczeństwo, wiele osób ma piękny głos. Byłoby wiele radości i nikt nie śpiewałby z playbacku i nie brałby setek tysięcy, które można by dać maluszkowi z nieuleczalną chorobą. (…) Zróbmy nasz sylwester – będzie najpiękniejszy”.
Mimo tej różnorodności zdań, prezydent już następnego dnia rozwiał wątpliwości. Chełm oficjalnie będzie walczył o telewizyjnego sylwestra.
„To szansa, by środki przeznaczone na imprezę przyniosły dodatkowy efekt promocyjny” – podkreślił Banaszek, przypominając, że tegoroczne Dni Chełma kosztowały ponad 600 tys. zł. Teraz przed władzami Chełma zadanie, by przekonać jedną z ogólnopolskich stacji, by postawiła na miasto.
