Aktywność użytkowników Facebooka jest śledzona przez ponad 100 000 portali na całym świecie. Bez zgody użytkownika. A co gorsza, korzystają z tego przestępcy.
– Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że dzieje się to bez zgody użytkownika – podkreśla Roger Thompson z AVG Technologies zajmującej się bezpieczeństwem w Internecie.
Wiele stron wykorzystując społecznościowe pluginy oferowane przez Facebook, otrzymuje dostęp do listy znajomych danego użytkownika oraz ich aktywności, wykorzystując je do własnych celów marketingowych.
– Obecnie ponad 100 000 serwisów wykorzystuje ten mechanizm, by dłużej utrzymać internautę na swojej stronie: chętniej przebywamy na portalach lubianych i odwiedzanych przez naszych znajomych – pisze na swoim blogu Thompson. – A problem prywatności w kontekście mediów społecznościowych? Niedawno na stronach CNN można było przeczytać o kradzieżach dokonywanych przez młodocianych przestępców w miejscach zamieszkania sławnych osób w Los Angeles.
Złodzieje zlokalizowali przez internet willę jednej z celebrytek. Aktorka bez obaw ogłosiła na Twitterze, że wychodzi z domu. Oświadczenie gwiazdy było zielonym światłem dla włamywaczy.
– Napisanie na tablicy portalu Facebook lub na Twitterze informacji o tym, że jesteśmy w kawiarni, może być świetnym pretekstem do umówienia się z przyjaciółmi na kawę. Co jednak, jeśli wśród naszych wirtualnych znajomych są osoby, dla których taki komunikat oznacza sygnał ułatwiający dokonanie przestępstwa – pyta Thompson. – Warto zastanowić się nad tym problemem przed zamieszczeniem kolejnej informacji o tym, gdzie jesteśmy, zwłaszcza, że nasze aktywności mogą być wyświetlane nie tylko na portalach społecznościowych.
By uniknąć sytuacji, w której zewnętrzne serwisy mają dostęp do naszych prywatnych danych , powinniśmy pamiętać o wylogowaniu się po zakończeniu korzystania z Facebooka. Samo zamknięcie okna nie jest w tym wypadku działaniem wystarczającym i nie gwarantuje nam bezpieczeństwa.
Blog Rogera Thompsona: http://thompson.blog.avg.com/