

Koniec śledztwa w sprawie brutalnej zbrodni w Biłgoraju. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Wiesławowi H. Miejscowy biznesman odpowie za zabójstwo byłej żony.

Ta sprawa wstrząsnęła Biłgorajem. W lipcu 2024 roku w jednej z kamienic przy ulicy Kościuszki znaleziono zmasakrowane zwłoki Anny H. W mieszkaniu był też jej były mąż. Wiesław H. po dokonaniu brutalnego zabójstwa, jak ustalili śledczy, próbował odebrać sobie życie, a w domu była też rozlana benzyna i odkręcony gaz. Mężczyzna trafił do szpitala. Tam usłyszał zarzut dokonania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Później jeszcze jeden: sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach. Wiesław H. został tymczasowo aresztowany. Na początku, ze względu na stan zdrowia przebywał na oddziale szpitalnym Aresztu Śledczego w Radomiu, później trafił do jednego z zakładów karnych.
Po trwającym blisko rok śledztwie prokuratura kilka dni temu skierowała do sądu akt oskarżenia. - Pierwszy z zarzutów dotyczy zdarzenia z 3 lipca 2024 roku, do jakiego doszło w Biłgoraju. Wiesław H. działając z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia Anny H., co najmniej sześćdziesiąt razy zadał jej ciosy ostrym i ostrokończystym narzędziem typu nóż w okolice szyi, tułowia oraz kończy górnych i dolnych - mówi Rafał Kawalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu. Kobieta, wskutek tego doznała krwotoku i zmarła.
Wiesław H. odpowie też za swój kolejny czyn. - Mężczyzna odkręcił zawór pieca gazowego znajdującego się w szafie wnękowej w korytarzu budynku mieszkalno - usługowego przy ulicy Kościuszki w Biłgoraju, a także rozlał w piwnicy substancję łatwopalną w postaci benzyny, co spowodowało niekontrolowane ulatnianie gazu ziemnego oraz powstanie atmosfery wybuchowej w budynku – relacjonuje prokurator. Zdaniem śledczych stwarzało to realne zagrożenie eksplozji lub pożaru i zawalenia całego obiektu.
58-latek nie przyznał się do zarzutów. – Na początku postępowania złożył wyjaśnienia. Wskazał na konflikt pomiędzy nim i jego byłą żoną, który miał doprowadzić do zdarzeń z 3 lipca 2024 roku. Ich przebiegu od pewnego momentu oskarżony miał jednak nie pamiętać. Wykluczył, by brały w nim udział osoby trzecie- zaznacza Kawalec. Mężczyzna przyznał też, zamierzał odebrać sobie życie, ale powstrzymała go córka. – Poza tym, tłumaczył, że piecyk gazowy musiał mieć usterkę techniczną. Wyjaśnienia na późniejszym etapie ulegały modyfikacjom i ostatecznie skorzystał z prawa do odmowy ich składnia.
Śledczy posiłkowali się też opinią biegłych psychiatrów i psychologa. – Wynika z niej, że w czasie popełniania zarzucanych mu czynów Wiesław H. miał zachowaną zdolność rozumienia znaczenia czynów, natomiast zdolność kierowania swoim postępowaniem miał ograniczoną w stopniu znacznym- podkreśla rzecznik PO. Wiesław H. nadal przebywa w areszcie. Grozi mu dożywocie.
