Mały chłopiec bawił się w chowanego z pięcioletnią siostrą. Schował się w pralce, w której się zatrzasnął. Dziecko znalazł jego ojciec.
Trzylatek był na miejscu reanimowany przez kilka godzin. W krytycznym stanie trafił do szpitala w Słupsku, ale nie udało się go uratować. W nocy dziecko zmarło. Prokuratura prowadzi postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.
Do zdarzenia doszło w jednym z bloków w Słupsku (Pomorskie). Nie wiadomo, jak długo chłopiec przebywał w bębnie maszyny.
Tragedią wstrząśnięci są sąsiedzi rodziny chłopca. – Nie da się tego przeżyć, taka rodzina spokojna. Wie pan co, wszyscy w domu. Jakie dzieci mają pomysły – powiedziała jedna z sąsiadek.
Jak tłumaczy pielęgniarka ze Szpitala Specjalistycznego w Słupsku, do takiej tragedii może dojść w kilka minut.
– Każdy z nas może być niewydolny oddechowo. Czas jest bardzo krótki. Dziecko było zamknięte w tej pralce, nie wiemy jak długo, ale najprawdopodobniej z powodu niewydolności oddechowej doszło do zatrzymania krążenia – oceniła Małgorzata Żuchlińska.
Sekcja zwłok chłopca ma być przeprowadzona w czwartek.