Nowe fakty dotyczące katastrofy samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Tu-154 wystartował w z wojskowego lotniska na Okęciu z niemal półgodzinnym opóźnieniem. Maszyna z 96 osobami na pokładzie uniosła się w powietrze o godzinie 7.30 - informuje portal "Dziennika".
Z informacji "Dziennika" wynika, że przyczyną wstrzymania startu było spóźnienie się prezydenta Kaczyńskiego i jego małżonki.
Późniejszy start pociągnął za sobą konsekwencję w postaci późniejszego lądowania w Smoleńsku. Przed Tupolwem lądował w Smoleńsku ił-76 z funkcjonariuszami Federalnej Służby Ochrony na pokładzie.
Podczas podchodzenia do lądowania, maszyna przechyliła się w prawą stronę. Skrzydło przeszło dwa, trzy metry nad płytą lotniska. Poderwał się w ostatniej chwili. Ostatecznie rosyjski samolot zrezygnował i odleciał do Moskwy.
Następnym samolotem był prezydencki Tu-154. Według ustaleń wspólnej polsko-rosyjskiej komisji już na 50 km przed lotniskiem kpt. Arkadiusz Protasiuk usłyszał z wieży kontrolnej, aby odlecieć na zapasowe lotnisko. Powód: mgła ograniczyła widoczność na mniej niż 400 m.
Protasiuk zdecydował się jednak lądować. Samolot zahaczył o drzewa i o godzinie 8.56 uderzył w ziemię.
Katastrofa samolotu prezydenta w Smoleńsku - pełna lista ofiar (MSZ)
Smoleńsk, czarne skrzynki: Piloci wiedzieli, że mają tylko kilka sekund
Matka prezydenta Kaczyńskiego nadal nie wie o śmierci syna