Po naszych publikacjach sprawą niezaproszenia rodziny Jana Karskiego na otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich zajęła się najbardziej znana gazeta żydowska w świecie, wydawana w wersji jidysz jako "Forverts i angielskiej "Forward.
Naszym tropem podążyła najbardziej znana gazeta żydowska w świecie, wydawana w wersji jidysz jako "Forverts” i angielskiej "Forward”.
Czołowa dziennikarka tego tytułu Rukhl Schaechter skontaktowała się z naszą redakcją, rodziną bohatera oraz samym Muzeum Historii Żydów. Plonem stała się publikacja.
Autorka przypomina samo otwarcie placówki muzealnej oraz fakt zastanawiającej "absencji” najbliższych Jana Karskiego. Pyta Muzeum, czy rodzinę zaproszono. Odpowiada rzecznik Piotr Kossobudzki. Nie potrafi jednak ani potwierdzić faktu niezaproszenia, ani też zaproszenia najbliższych żyjących członków rodziny Kozielewskich, której najwybitniejszym przedstawicielem stał się Jan Karski, dopóki... nie będzie znał ich nazwisk.
W zasadzie na tym można by zakończyć. Skoro Muzeum Historii Żydów Polskich, w historii których Jan Karski zapisał znaczącą kartę poświęcenia i solidarności w tragedii Holocaustu nie wie nic o jego rodzinie, to wszelki komentarz jest zbyteczny. Po prostu swoją "niewiedzą” ta placówka - z nazwy muzealna - wystawia sobie jednoznaczne świadectwo.
Rzecz jednak w tym, że nie tylko dane kontaktowe rodziny znane są w tych miejscach, a wiosną 2013 roku została ona zaproszona na odsłanianie opodal budynku muzealnego tak zwanej ławeczki Karskiego.
Zaproszenie poszło pocztą m.in. pod adres dr Wiesławy Kozielewskiej-Trzaski, bratanicy i córki chrzestnej bohatera. I doszło. Po roku coś się stało. Adres "wyparował” z kilku komputerów jednocześnie?
Żydowska gazeta zwraca uwagę na dziwną serię zdarzeń, jakie przytrafiły się rodzinie Kozielewskich w związku z tym, że... jest i okazuje dumę z Jana Karskiego. Najpierw MSZ zastąpił ją w odbieraniu w Białym Domu Prezydenckiego Medalu Wolności przyznanego pośmiertnie Janowi Karskiemu przez Baracka Obamę.
Potem resort nie chciał oddać odznaczenia do Muzeum Historii Łodzi, gdzie bohater ma swoją stałą ekspozycję. Następnie postanowiono, bez wiedzy i zgody rodziny, zdjąć Karskiemu i jego żonie Poli Nireńskiej nagrobek na cmentarzu w Waszyngtonie i zastąpić jakimś nowym, pod egidą ówczesnego szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego.
Reakcje czytelników "Forverts” i "Forward” wyrażane na forum są jednoznaczne. W fakt zwykłego "przeoczenia” nikt nie wierzy. "Nie do usprawiedliwienia”, "Niewybaczalne”, w najłagodniejszej formie "Niefortunne” - takie padają komentarze.
Jeden z korespondentów, współautor ze Stanisławem Jankowskim książki o Janie Karskim, Thomas Wood sugeruje, że być może organizatorzy warszawskiej imprezy... obawiali się obecności dzielnej bratanicy Jana Karskiego i tego, że może publicznie wygarnąć, co myśli na temat pomijania rodziny bohatera przez zawodowych "upamiętniaczy” jego dzieła.
Po lekturze "Forvarts”, naczelny rabin Polski, Michael Schudrich skomentował pominięcie rodziny Jana Karskiego w zaproszeniu na otwarcie muzeum: WIELKI BŁĄD.
- We wszystkim, co robię, staram się być wierna memu Stryjowi, który szedł swoją drogą mimo wszelkich przeciwności, zagrożeń i zaciekłego zwalczania. To kwestia honoru. Nie zamierzam z niego rezygnować, niezależnie od tego, co i kto jeszcze w kwestii Jana Karskiego wytworzy... - puentuje dr Wiesława Kozielewska-Trzaska.