Janusz Kobyłka w sobotę zaczyna rowerowy rajd. Pokona 3,7 tys. kilometrów. Nie będzie to tylko wakacyjna eskapada, ale jazda w konkretnym celu: chodzi o pomoc dla dwuletniej Bianki.
Rower, czerwone sakwy z logo Lubartowa, czarna koszulka, bandanka na głowie – Janusz Kobyłka jest gotowy drogi. Rowerzysta z Lubartowa postanowił pomóc chorej dziewczynce.
– Rajd charytatywny dla Bianki będzie liczył 3,7 tys. kilometrów. Wystartuje 30 czerwca w południe z centrum Lubartowa – mówi Aleksandra Jędryszka z Urzędu Miasta Lubartów.
– Postanowiłem aktywnie spędzić wakacje, a przy tym promować moje miasto i wesprzeć małą Biankę - mówi Janusz Kobyłka, który należy do Klubu Aktywnych ART-FIT. – Doszedłem do wniosku, że łatwiej będzie znieść trudy podróży, gdy wysiłek będzie poświęcony szczytnemu celowi.
Poruszyła go historia chorej, dwuletniej Bianki Zosi Dzięcioł, która urodziła się z bardzo rzadką wadą, zespołem wrodzonej hipowentylacji. Bianka ma problem z oddychaniem, zwłaszcza podczas snu. Specjalne urządzenia monitorują oddech dziewczynki w dzień i w nocy. Ratunkiem jest kosztowna operacja, na którą potrzebne są pieniądze. Każda kwota wpłacona na konto Bianki przybliża ją do zdrowia, a nawet życia.
Lubartowianin solidnie podszedł do wyzwania. Zimą przygotowywał się fizycznie do tej podróży, pokonując w miarę możliwości odcinki od 50 do 80 kilometrów na specjalnym symulatorze, bezpłatnie udostępnionym przez znanego, lubartowskiego kolarza, pomysłodawcę Święta Roweru – Janusza Pożaka.
– Gdy zrobiło się ciepło, zamieniłem symulator na zwykły rower. Dziennie mierzyłem się z odcinkami nawet do 130 km – dodaje Janusz Kobyłka.
- Pomoc drugiemu człowiekowi, a szczególnie choremu dziecku, jest wzniosłym, godnym uznania celem, dlatego kibicujemy panu Januszowi. Gratulujemy podjęcia się takiego wyzwania – dodaje Janusz Bodziacki, burmistrz Lubartowa.