Tysiące ludzi miało słuchać przebojów Doroty "Dody” Rabczewskiej na dożynkach w Radawcu. Jednak gwiazda odwołała swój koncert.
Kiedy szczegóły były już dopięte, okazało się, że znana ze swoich humorów Dorota Rabczewska wycofała się z umowy zawartej z organizatorami imprezy. Stało się to już wtedy, kiedy na konto wokalistki została wysłana pierwsza rata honorarium. W sumie za występ na dożynkach gwiazda miała zainkasować ponad 30 tys. zł.
Kiedy organizatorzy imprezy poprosili brata Dody, menadżera od organizacji koncertów o wyjaśniania, ten odpowiedział, że pieniądze nie zostały jeszcze zaksięgowane. A same faksy potwierdzające wpłatę nie były wystarczającym jej potwierdzeniem. Umowę zerwał.
- Na szczęście nie wydrukowaliśmy jeszcze plakatów. Więc ta sytuacja nie naraziła nas na dodatkowe koszty - mówi Tomasz Banaszek ze Starostwa Powiatowego w Lublinie.
Doda zaliczkę zwróciła, a organizatorzy dożynek, zostali na lodzie. I na gwałt zaczęli szukać nowej gwiazdy.
- Do dziś nie wiem, jakim cudem ten termin miała wolny pani Maryla Rodowicz. Przecież gwiazdy tego formatu trzeba umawiać rok przed festynem. Gdyby nam się nie udało tak szybko zorganizować zastępstwa, chyba musielibyśmy sami zaśpiewać - komentuje sytuację Tomasz Banaszek.
Niestety nie udało nam się skontaktować z menadżerką Mają Sablewską, odpowiedzialną za promocję gwiazdy. Na oficjalnej stronie internetowej Dody jest informacja, że w dniu dożynek w Radawcu wokalistka weźmie udział w finałowym koncercie "Hity na czasie” w Katowicach.