Podczas modlitwy Jadwiga wstawała, biegała i zaczynała okładać pięściami. Dziewczyny miały siniaki, podbite oczy, były podrapane.
Dramatyczną relację TVN wyemitował w poniedziałek w nocy. W programie Superwizjer kobieta opowiadała o dziwnych praktykach Jadwigi Ligockiej, byłej przełożonej zgromadzenia betanek w Kazimierzu Dolnym i ojca Romana Komaryczko, który mieszkał z siostrami w klasztorze. Ligocka miała bić siostry w specjalnym pokoju i nazywać to wypędzaniem złego ducha. - Te seanse przemocy nazywano modlitwą i przekazywaniem światła - relacjonowała była zakonnica.
Na początku biła tylko Jadwiga.
Byłe siostry panicznie bały się wezwania do pokoju. Ale żadna się nie sprzeciwiała. Wierzyły, że taka jest metoda wypędzania złego ducha. Zwłaszcza, że siostra Jadwiga i ksiądz Roman roztaczali przed nimi wizje nadejścia "wiosny Kościoła”. Dla dziewczyn siostra przełożona była uosobieniem Maryi, a ksiądz - wcieleniem Jezusa.
Była betanka opowiada też o molestowaniu seksualnym.
Śledztwo, które ma wyjaśnić, co działo się w klasztorze, prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie
- Przesłuchaliśmy osoby, które opuściły klasztor, także rodziny byłych betanek - mówi pani rzecznik. - Chcemy skonfrontować zebrany materiał z zeznaniami kobiet, który były w budynku aż do dnia eksmisji.
Prokuraturze nie udało się jednak ustalić gdzie są teraz kobiety, które do końca wytrwały przy byłej przełożonej w kazimierskim klasztorze.