Busy jeżdżące po Lubelszczyźnie to trumny na kołach. Wożą ludzi, choć to tylko przerobione samochody dostawcze. Najczęściej jeżdżą przeciążone. Niektóre z busów skontrolowanych przez Inspekcję Transportu Drogowego ważyły nawet o półtorej tony za dużo.
– Trasy pasażerskie obsługują przeważnie pojazdy dostawcze przerobione na autobusy – mówi Mariusz Szabała, naczelnik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Lublinie.
Do "dostawczaków” przewoźnicy wstawiają atermiczne szyby, maty wygłuszające, fotele. Po przeróbce samochody trafiają do diagnostów, którzy dopuszczają je do ruchu, choć nie wiedzą, ile przebudowane auto waży. Takie dane mogliby uzyskać, ważąc pojazd.
CZYTAJ TAKŻE: Lubelskie drogi są najbardziej niebezpieczne w Polsce
– Jednak w żadnym skontrolowanym przez nas przypadku diagności z Zamojskiego nie zdecydowali się na ważenie – mówi naczelnik Szabała.
Jakie są skutki niefrasobliwości diagnostów? – Na przykład popularny wśród przewoźników mercedes benz sprinter-316 CDI miał w dowodzie rejestracyjnym wpisaną dopuszczalną masę własną 2250 kg i całkowitą 3500 kg, ale był zarejestrowany na 17 osób – zdradza szczegóły kontroli Mariusz Szabała. – W rzeczywistości mercedes był cięższy o ponad pół tony, czyli nie mógł przewozić więcej niż 9 osób.
W innym przypadku inspektorzy trafili na mercedesa z ukrytą "nadwagą” półtorej tony! Przewoźnik zabierał do niego 27 pasażerów, choć mógł zaledwie… siedmiu.
– To jest karygodne! – ocenia Mieczysław Fedeńczyk, szef rzeczoznawców Polskiego Związku Motorowego w Lublinie. – Przeciążony pojazd w czasie poślizgu czy podczas ostrego hamowania zachowuje się nieprzewidywalnie. W takim przypadku obrażenia pasażerów są zawsze o wiele bardziej rozlegle, niż w pojeździe spełniającym wymogi techniczne.
Ani właściciele firm przewozowych ani pracownicy okręgowych stacji kontroli pojazdów nie chcieli się wypowiadać na ten temat. – Nie będę kalać własnego gniazda – powiedział nam jeden z nich.
W stosunku do 28 stacji diagnostycznych inspekcja skierowała wnioski o wszczęcie kontroli przez starostwa powiatowe. W jednym przypadku złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa poświadczenia nieprawdy.