Dziś chcą być wojskiem samorządów, a w przyszłości ważnym ogniwem sił zbrojnych RP. We wtorej powołano do życia Obronę Terytorialną Województwa Lubelskiego
- Co najmniej raz w miesiącu szkolimy się na strzelnicy. Wystrzeliwujemy więcej pocisków niż żołnierz w czasie służby zasadniczej. Mamy też wiele innych szkoleń i kursów. Wszystko po to, by z chwilą gdy coś się stanie, można było nami dysponować - mówi sierżant LA Damian Duda, dowódca Legii Akademickiej KUL im. por. Jana Bołbotta.
Poza Legią Akademicką KUL, w skład OTWL weszły: Jednostka Strzelecka 2063 Świdnik im. sierż. Józefa Franczaka ps. "Lalek” , Ochotnicza Służba Ratownicza Województwa Lubelskiego, Stowarzyszenie Instruktorów Legia Akademicka, Legia Akademicka Szkoły Orląt w Dęblinie oraz Ochotnicza Straż Pożarna w Świdniku Dużym.
Skąd pomysł na powołanie paramilitarnej organizacji w woj. lubelskim? Damian Duda przyznaje, że jednym z powodów jest konflikt na Ukrainie. - Nie jest to bezpośrednia przyczyna, ale chcemy być na wszystko przygotowani i umieć ze sobą współpracować - mówi Duda. I dodaje, że chce wciągnąć do współpracy lokalne samorządy. - Nie możemy działać na własną rękę, żeby nie wchodzić komuś w kompetencje. Dlatego potrzebne są odpowiednie porozumienia. Jeżeli ktoś nas poprosi o pomoc, to jesteśmy w stanie reagować w każdym momencie - tłumaczy.
Pierwszym samorządem, który będzie korzystał z takiej pomocy jest Świdnik. Wczoraj burmistrz miasta podpisał list intencyjny ws. współdziałania między OTWL a Świdnikiem.
- Będziemy mieli z tego same korzyści. Powołujemy pluton ludzi, którzy znają ten teren, są cały czas na miejscu, szkolą się i w razie potrzeby będą przygotowani. Zamierzam włączyć ich w system zarządzania kryzysowego i wspierać na bazie obowiązującego prawa - mówi Waldemar Jakson, który sam należy do Stowarzyszenia Obrona Narodowa.
- Samorządy są jeszcze nieufne wobec takich organizacji, ale współpraca ze Świdnikiem może to zmienić. Najważniejsze, by uświadomić ludziom, że każdy może być odpowiedzialny za bezpieczeństwo swojego rodzinnego domu - kończy Damian Duda.