UOKiK wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie firmy pogrzebowej, którą prowadzi kościelny w Bełżycach. Urząd zajął się sprawą po naszym artykule.
Opisanym przez nas sposobem działania tej firmy i jej niejasnymi powiązaniami z miejscową parafią zainteresował się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
- Sprawdzimy, czy między administratorem cmentarza, czyli parafią wyznaniową, a firmą pogrzebową nie ma porozumienia. I czy nie dochodzi w ten sposób do ograniczenia konkurencji. Sprawdzimy, czy klienci mają rzeczywiście wolne prawo wyboru i czy nie występuje tu działanie na szkodę konsumentów - mówi Ewa Wiszniowska, dyrektor lubelskiej delegatury UOKiK.
- Umarła nam babcia. Poszliśmy do proboszcza ustalić dzień i godzinę mszy - napisał do nas jeden z mieszkańców Bełżyc. - Ksiądz od razu zadzwonił do kościelnego, żeby przyszedł i pokazał trumny. Kiedy się dowiedział, że już zamówiliśmy w innym zakładzie, kazał nam zrezygnować z usług tamtej firmy.
Lubelski UOKIK zajmował się już podobnymi przypadkami. - Badaliśmy m.in. sprawę administratora jednego z cmentarzy w Lublinie, który tak ustawił regulamin świadczenia usług, że miał wyłączność na usługi pogrzebowe - dodaje Wiszniowska.
Leszek Kołodziejczyk zarejestrował działalność w 1999 roku. Jako miejsce wykonywania działalności podał Plac Kościelny, na którym znajduje się kościół i zabudowania parafialne. Ale kościelny nie wynajmuje tam żadnych pomieszczeń. - O, tak z nich korzystam - mówi lakonicznie. - Chłodnia kosztuje 50 zł za dobę. To żadne pieniądze, tyle idzie na prąd.
Proboszcz Czesław Przech nie chciał z nami rozmawiać o pogrzebowym biznesie. Przyznał jednak, że z kościelnym nie ma podpisanej żadnej umowy na wynajem kościelnych pomieszczeń. Nie widzi w tym nic złego. - To legalna działalność. Zarejestrowana - denerwuje się. - Nieważne przez kogo i na co.
W Bełżycach działa jeszcze jeden zakład pogrzebowy. Ale jego właściciel też nie chciał z nami rozmawiać. - Po co mi to? Żeby mi potem szyby poleciały z okien? Ludzie są zastraszeni. Miałem ostatnio takich klientów. Zapłacili zaliczkę, a za kilka dni przyszli z płaczem, żeby wycofać się z umowy. Przepraszali i mówili, że są po rozmowie z proboszczem, który będzie im robił problemy na cmentarzu, jak nie wezmą trumny u kościelnego. Nie chcieli nawet, żebym im zwracał zaliczkę.