Nie ma pieniędzy na prace interwencyjne dla powodzian. Tylko w gminie Wilków z tej formy pomocy korzystało kilkaset osób. Środki skończyły się 31 grudnia. Na nowe fundusze trzeba czekać do uchwalenia budżetu przez Sejm.
Poszkodowani w majowej powodzi, mieli pracować przy usuwaniu skutków katastrofy. Fundusze na ten cel zapewniło Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Program cieszył się wielkim zainteresowaniem. Dziś, gdy pieniądze się skończyły wójt Wilkowa musiał rozwiązać umowy z 40 pracownikami. W całej gminie przy pracach interwencyjnych zatrudniono ok. 300 osób. Każda z nich otrzymywała 2,5 tys. zł miesięcznie.
– Dla wielu to teraz jedyne, stałe źródło utrzymania – mówi pani Małgorzata, mieszkanka gminy. – Pieniędzy z odszkodowania ledwo starczyło na odbudowę domu. Gospodarstwo zostało całkiem zniszczone. Jestem zła, bo z dnia na dzień dowiadujemy się, że nie będzie z czego żyć.
Lokalne urzędy pracy nie mogą finansować prac interwencyjnych z własnych pieniędzy. Fundusze musi przekazać resort pracy. Dziś interweniowała w tej sprawie Genowefa Tokarska, wojewoda lubelska.
– Podczas spotkania w ministerstwie wojewoda uzyskała zapewnienie, że program będzie kontynuowany – mówi Małgorzata Tatara, rzecznik wojewody. – Minister doskonale zdaje sobie sprawę, że problem braku środków na prace interwencyjne jest bardzo ważny dla naszego regionu. Sprawa ma być, jak najszybciej rozwiązana.
Konkretnych terminów nikt nie jest w stanie podać. Wszystko zależy od tempa prac Sejmu, który musi przyjąć nową ustawę budżetową. Nie wiadomo, kiedy to nastąpi, ani ile pieniędzy zostanie przeznaczonych na wypłaty dla powodzian. Nie jest też pewne, czy realizacja programu zostanie przedłużona do następnego roku.