Intymne spotkanie dwóch mężczyzn zakończyło się śmiercią jednego nich. Andrzej G. skończył z poderżniętym gardłem. Podejrzany o popełnienie zbrodni 26-latek zasiadł właśnie na ławie oskarżonych.
Ofiara to Andrzej G., mąż i ojciec. Miał też drugie oblicze. Feralnego dnia odwiózł córkę na dworzec, zadzwonił do żony, po czym zalogował się w portalu randkowym. Umówił się na spotkanie z Michałem H. Odebrał 26-latka sprzed sklepu przy ul. Janowskiej w Białej Podlaskiej.
Mokre chusteczki
Stamtąd obaj pojechali w kierunku Janowa Podlaskiego. Po kilku minutach zatrzymali się w ustronnym miejscu i uprawiali seks na tylnej kanapie peugeota. Mokre chusteczki higieniczne wyrzucali przez okno.
Po wszystkim panowie pojechali w rejon pobliskiego wysypiska śmieci, na tzw. Sachalin. Z akt sprawy wynika, że doszło tam do awantury. Michał H. miał sięgnąć po nóż introligatorski i poderżnąć gardło swojemu partnerowi.
26-latek uciekł, a Andrzej G. z raną o długości ponad 15 cm pojechał samochodem do Hołodnicy, rodzinnej miejscowości swojego oprawcy. Dotarł do domu Michała H., gdzie zastał jego krewnych. Wysiadł z auta, trzymając się za krwawiącą szyję. Po chwili padł nieprzytomny. Wezwany na miejsce lekarz mógł jedynie stwierdzić zgon.
Trójkącik
Michał H. nie zamierzał wracać za kraty. Poprosił kolegę o ubrania na zmianę. Tłumaczył, że "musi uciec daleko”. Ukrył się m.in. w spichlerzu, w gospodarstwie znajomych. Kiedy 26-latek wpadł w ręce policjantów, przyznał się do ranienia mężczyzny. Przekonywał jednak, że działał w obronie własnej.
26-latek twierdził, że pojechał do lasu nie tylko z Andrzejem G, ale i z kobietą o imieniu Joanna. Wszyscy mieli umówić się na "trójkącik”. Według Michała H.
Pojechali w rejon miejscowości Hrud, gdzie panowie jednocześnie uprawiali seks z Joanną. Później chcieli kontynuować upojne popołudnie w okolicach wysypiska śmieci. 26-latek zeznał, że Andrzej G. zaczął go tam obmacywać i usiłował zmusić do stosunku. Doszło do szarpaniny. Michał H. chwycił leżący w schowku nóż i ugodził nim swojego partnera.
DNA
Śledczy nie potwierdzili wersji Michała H. Dowiedli natomiast, że między panami doszło do stosunku. DNA Andrzeja G. odnaleziono na wyrzuconych w lesie chusteczkach. Miał je również w sobie Michał H.
Grozi mu teraz od 8 lat więzienia do dożywocia.