Lubelski Klub Jeździecki odwołał się od sądowego nakazu opuszczenia terenów dzierżawionych nad Bystrzycą od miejskiej spółki MOSiR. Tymczasem zaległości klubu wobec spółki przekroczyły już 230 tys. zł. MOSiR rozgląda się już za nowym gospodarzem terenu, ale musi czekać na koniec sporu w sądzie
Lubelski Klub Jeździecki działa od lat nad Bystrzycą na terenie stanowiącym własność miasta. Przez długi czas samorząd wydzierżawiał klubowi tę nieruchomość, ale pięć lat temu umowa wygasła, a Ratusz postanowił jej nie przedłużać. Miasto wydzierżawiło ziemię swojej spółce: Miejskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji, natomiast LKJ został poddzierżawcą.
– Klub płacił nam przez pół roku, potem przestał – mówi Miłosz Bednarczyk, rzecznik MOSiR. Czynsz był symboliczny: 2 grosze za mkw., co przy powierzchni 104 tys. mkw. dawało niecałe 2100 zł netto miesięcznie. LKJ nie płacił, więc miejska spółka wypowiedziała mu umowę. – Stało się to w połowie roku 2015. Od tamtej pory Lubelski Klub Jeździecki korzysta z nieruchomości bezumownie, za co powinien płacić nam odszkodowanie w wysokości ok. 5000 zł miesięcznie. Nie płaci.
Sprawa trafiła do sądu. MOSiR domagał się eksmitowania klubu z nieruchomości nad Bystrzycą. Taki wyrok wydał w marcu Sąd Rejonowy Lublin-Zachód. Ze względu na to, że w grę wchodzi też dobro i bezpieczeństwo zwierząt, sąd dał klubowi dziewięć miesięcy na opuszczenie terenów miejskiej spółki. Nie wiadomo jednak, czy dojdzie do takiej wyprowadzki. – Wyrok nie jest prawomocny. Wiemy, że Lubelski Klub Jeździecki złożył apelację – przyznaje Bednarczyk.
Dziś zadłużenie klubu wobec MOSiR wynosi ponad 230 tys. zł.
O jego anulowanie apelują sympatycy LKJ, którzy zbierają podpisy pod petycją w tej sprawie. Ale Ratusz nie pozostawia złudzeń: nie ma mowy o darowaniu długu. – MOSiR nie ma możliwości pomocy Lubelskiemu Klubowi Jeździeckiemu w zakresie spłaty zadłużenia – stwierdza w oficjalnym piśmie sekretarz miasta Andrzej Wojewódzki. Podkreśla, że spółka może tylko ustalić preferencyjne stawki czynszu.
Tymczasem według autorów petycji miasto w ogóle nie powinno wyciągać ręki po pieniądze: – Uważamy, że LKJ żadnych opłat uiszczać nie powinien. Od ponad pół wieku podtrzymuje tradycje pięknego polskiego sportu jeździeckiego w naszym mieście.
– Na pewno będzie tu utrzymana działalność związana z końmi. Co do tego dyskusji nie ma – obiecuje rzecznik MOSiR, ale przyznaje, że zaczęły się już poszukiwania nowego gospodarza stajni. – Czekając na finał sprawy w sądzie rozmawiamy już z kilkoma podmiotami zainteresowanymi tym terenem. Są to podmioty nie tylko z Lublina, także spoza naszego regionu – potwierdza Bednarczyk.
Częścią terenu nad rzeką interesują się już trzy lubelskie kluby piłkarskie (Budowlany Klub Sportowy, UKS Widok oraz MKS Sygnał), którym marzy się tu kompleks boisk treningowych. Według samorządowców nad Bystrzycą można zmieścić i konie, i boiska.