Dziewięć różnych podmiotów chce prowadzić kawiarnię w Centrum Kultury. Decyzja już za kilka dni
Centrum Kultury była kusząca: 87 mkw. lokalu (w tym 7 mkw. zaplecza) plus 600-metrowy wirydarz, za który CK czynszu nie nalicza. Najemcy nie interesuje też ochrona, ani tak przyziemne rzeczy jak sprzątanie łazienek, bo lokal mieści się w miejskiej instytucji. Na brak gości też raczej narzekać nie będzie, bo przez budynek codziennie przewijają się setki uczestników wydarzeń kulturalnych. Centrum Kultury to przecież kino, teatr, zajęcia dla dzieci i dorosłych (np. joga).
Potencjału wewnętrznego wirydarza też nie sposób nie docenić. Nawet w sytuacjach gdy CK będzie mogło ograniczyć jego dostępność „w każdym momencie w związku z organizacją wydarzenia lub zaistnieniem nieprzewidzianej potrzeby”. Chodzi o spektakle, koncerty i inne wydarzenia, które od wiosny do jesieni lepiej sprawdzają się na świeżym powietrzu.
Instytucja sama też dba o zagospodarowanie tego zakątka. Np. zeszłym roku zamówiła u lubelskiego artysty Kamila Filipowskiego projekt na oklejenie wielkich metalowych puszek-doniczek na drzewa. W stylistyce nawiązującej do prac Andy’ego Warhola, nie cieszyły jednak oczu gości wirydarza zbyt długo – obecny najemca przeniósł je Most Kultury, gdzie również prowadzi bar.
Wywoławcza stawka czynszu za kawiarnię to 3035 zł netto miesięcznie.
– Czynsz jest jednym z aspektów, ale wcale nie najważniejszym – podkreśla Małgorzata Drozd z działu promocji Centrum Kultury.
W rozstrzyganym właśnie konkursie, za stawkę czynszową będzie można dostać najwyżej 50 punktów spośród 100 możliwych do uzyskania. Co jeszcze się liczy?
Oceniana jest oferta gastronomiczna, która musi uwzględniać przekąski ciepłe i zimne (obowiązkowo mięsne i wegańskie), co najmniej jedną zupę i dwa desery. Wolno będzie handlować alkoholem, chociaż koncesję trzeba zdobyć samemu.
Do 20 punktów można zdobyć za wystrój lokalu, a do 30 punktów za „ogólną koncepcję współpracy”. Chodzi tu m.in. o „program działań innych niż gastronomiczne”. Kawiarnia musi też „wspierać młodych twórców i odbiorców”.
Współpraca obecnego najemcy z Centrum Kultury nie układała się od dawna. Z ankiety, która w ubiegłym roku została przeprowadzona wśród pracowników instytucji, wynikało że niezadowolona była większość. Rafał Wołowczyk zalegał też z opłatami za czynsz i media. Skarżyli się również ludzie zatrudnieni w prowadzonej przez niego kawiarni i księgarni.
– Spotykaliśmy się w tej sprawie z dyrektorem CK, zebrania ciągnęły się prawie rok, ale nic się nie wydarzyło. W końcu kupiliśmy sobie do biur ekspresy i przestaliśmy tam przychodzić – opowiada jeden z pracowników instytucji.
Na początku wakacji Rafał Wołowczyk postawił na Moście Kultury piętrowy kontener (konserwator zabytków nakazał jego rozebranie), potem zorganizował w CK znamienną w skutkach imprezę.
– Sytuacja, która przelała czarę naszej goryczy wobec pana Wołowczyka, to impreza, która powinna trwać maksymalnie do godziny drugiej, a trwała do siódmej rano, ktoś wybił szyby, były interwencje policji – mówił w lipcu Aleksander Szpecht, dyrektor CK.
W zorganizowanym przez CK konkursie na nowego najemcę lokalu wystartowało dziewięć podmiotów. Rafała Wołowczyka w tym gronie nie ma.
– W komisji zasiadają pracownicy CK z różnych działów – podkreśla Małgorzata Drozd. – Decyzja zostanie podjęta prawdopodobnie w ciągu tygodnia.
Lokal pod nowym kierownictwem będzie mógł zostać otwarty najwcześniej w listopadzie. Umowa zostanie zawarta najwyżej na trzy lata.