Okrzyki „Szanujcie demokrację” czy „Polska prawa, a nie Jarosława”, transparenty, biało-czerwone flagi i zachęta do „przejścia na jasną stronę mocy”. Tak przebiegała sobotnia manifestacja Komitetu Obrony
Demokracji na placu Litewskim w Lublinie. Wzięło w niej udział ponad dwa razy więcej ludzi niż w poprzedniej demonstracji, zorganizowanej tydzień wcześniej w tym samym miejscu.
- Wydrukowaliśmy 2,5 tysiąca ulotek. Rozdaliśmy ok. 1700. Myślę, że przyszło co najmniej tysiąc osób, o wiele więcej niż przed tygodniem, kiedy według naszych szacunków było ok. 500 uczestników – mówi Barbara Winiarczyk, organizatorka manifestacji. – O to, żeby było nas tak dużo postarał się w ostatnich dniach rząd i prezydent Andrzej Duda.
- Tydzień temu byłam w Warszawie, teraz postanowiłam przyjechać do Lublina – mówi pani Alicja z Puław. – Chcę się solidaryzować z ludźmi, którym podobnie jak mi nie podoba się polityka rządu. Nie chcę być Polką drugiego sortu, bo się nią nie czuję.
- Trzeba demonstrować brak zgody na demontaż państwa i niszczenie tego, co wypracowaliśmy przez ponad 25 lat demokracji. Biorąc pod uwagę fakt, jakim kursem idą rząd i prezydent, nie istnieją żadne inne formy sprzeciwu. Pozostaje ulica. Mam nadzieję, że takie manifestacje okażą się skuteczne – mówi pan Michał, lublinianin.
Organizatorzy demonstracji podkreślali, że nie tworzą ruchu politycznego, a obywatelski i że nie są przeciwko Prawu i Sprawiedliwości, ale chcą bronić rządów prawa w Polsce. – To nie są już żarty, to są poważne sprawy, bo ktoś urządza nam demolkę w kraju! Nie ma naszej zgody na to – mówił Paweł Bareja z KOD.
Podczas demonstracji najmocniej oberwało się prezesowi PiS. Skandowano: „Polska prawa, a nie Jarosława” i Przecz z Kaczorem, dyktatorem”. Jeden z uczestników przyniósł transparent z napisem: „Błogosławione jajo, z którego wykluł się prezes”, co było żartobliwym nawiązaniem do hasła, jakim kilka dni temu powitano w Szczecinie prezydenta Andrzeja Dudę.
Jedno z przemówień próbował z kolei przerwać mężczyzna, który krzyczał: „Barany kłamiecie”, „Komuniści” i kilka innych, mniej cenzuralnych wyrazów. Po chwili opuścił plac Litewski.