Na rondzie przy hali Makro tafla lodu, podobnie na wiadukcie Poniatowskiego. Koleiny są na Drodze Męczenników Majdanka i kilku głównych arteriach. Tak wyglądało miasto wczoraj w południe - trzy dni po pierwszym ataku zimy.
- Ta ilość jest wystarczająca - mówi Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta. - W weekend przy odśnieżaniu i usuwaniu drzew pracowało więcej sprzętu i ludzi niż jest zakontraktowane. Nie liczyliśmy pieniędzy. Ale sytuacja jest już opanowana.
Co innego mówią kierowcy. - W południe jechałem rondem w pobliżu hali Makro. Zjazd w kierunku centrum był częściowo pokryty lodem. Mam zimowe opony i wpadłem w poślizg. Cudem uniknąłem stłuczki.
W Lublinie jest około 600 kilometrów ulic. Ale Ratusz podpisał umowę na stałe odśnieżanie tylko 260 kilometrów. Zajmuje się tym pięć firm. - I robią to fatalnie - mówili wczoraj kierowcy.
W sprawie odśnieżenia odcinka łączącego Lubartowską i Świętoduską postanowiliśmy interweniować sami.
- Ulica jest za krótka - usłyszeliśmy w MPO SITA, firmie odpowiedzialnej za jej stan. - Takie odcinki odśnieżamy w drugiej lub trzeciej kolejności.
Wczoraj jednak było niebezpiecznie nawet na "długich” ulicach w centrum miasta.
- Wydawało się, że trzymają rękę na pulsie. Ale o mało nie urwałem zawieszenia, kiedy jechałem do pracy ulicą Choiny - mówi pan Darek.
Postanowiliśmy sprawdzić jak się jeździ po mieście. Im dalej od centrum, tym gorzej. Lód na wiadukcie Poniatowskiego, głębokie koleiny na skrzyżowaniu Drogi Męczenników Majdanka z Wolską i dalej z Lotniczą. Najmniej do jazdy zachęcał stan osiedlowych uliczek i parkingów. Ale miejscy urzędnicy nie mają zastrzeżeń.
- Jeździłem samochodem w piątek, sobotę i wczoraj - dodaje Janicki. - Jeśli ktoś ma w miarę nowe zimowe opony, to nie ma większych problemów.
Wczoraj w mieście - z powodu oblodzenia nawierzchni - doszło do 12 kolizji. Najgorzej było na ul. Raabego, gdzie zderzyło się 8 samochodów.