Silnik pracuje, a Ty usuwasz śnieg z samochodu? Mogą ci za to wlepić 300 złotych mandatu. Jedziesz nieodśnieżonym – zapłacisz nawet 500 zł.
– Zawsze solidnie odśnieżam auto, bo już jechałem z czapą śniegu na dachu, co kosztowało mnie 100 złotych – przyznaje Piotr Słomczyński z Lublina. – Najpierw jednak uruchamiam silnik, aby odmarzły szyby, bo inaczej trudno jest szybko i skutecznie usunąć lód. A nie zawsze pod ręką mam odmrażacz – dodaje.
Pan Piotr dużo wtedy ryzykuje. Bo jest przepis prawa o ruchu drogowym, który zabrania używania samochodu, gdy ten emituje nadmierną ilość spalin i hałasu, czyli pracuje bez potrzeby. Grozi za to mandat w wysokości 300 złotych. Szczególnie powinni uważać kierowcy, których auta mają niesprawny układ wydechowy albo bez potrzeby trzymają silnik na wysokich obrotach.
Odśnieżenie auta to bardzo ważna sprawa, bo kierowca musi mieć zapewnione dostateczne pole widzenia oraz skuteczne posługiwanie się urządzeniami do kierowania, hamowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi.
– Dlatego niedopuszczalne jest poruszanie się samochodem całkowicie lub częściowo nieodśnieżonym. Dotyczy to także tablic rejestracyjnych. Kierowca może w takiej sytuacji otrzymać 3 punkty karne i mandat od 20 do 500 zł – przestrzega nadkomisarz Kalita.
Zdarzają się też kierowcy, którzy na ulicy lub osiedlowym parkingu odpalają silnik i – żeby nie marznąć – wracają do domu na kawę. Za coś takiego policjant może wlepić 100 złotych mandatu.