Do szpitala przyjechała wczoraj dyrektorka szkoły ze świadectwami dla Mateusza, Marleny i Mileny.
Mateusz zdał do IV klasy, Marlena do V, a Milena ukończyła szkołę podstawową i od września pójdzie do gimnazjum. - Oceny na świadectwach mają bardzo dobre - chwali swoich uczniów Iwona Wawrzusiszyń, dyrektorka szkoły w Zofiówce i ściska każde dzieci z osobna. - Dostały wysokie noty z przedmiotów i zachowania. I wcale nie dlatego, że leżą w szpitalu. Zasłużyły sobie dobrą nauką. Milena zdobyła 35 punktów na egzaminie sprawdzającym. To bardzo dobry wynik.
Dziewczynki leżą pod oknem. Ich brat przy drzwiach. Nogi mają w gipsie, ale dobre samopoczucie im dopisuje. Z uwagą oglądają świadectwa.
- Marlenka dostała też piłkę. To nagroda za udział w akcji ekologicznej - mama głaszcze córkę po głowie.
Prawą rękę Milenka ma w gipsie, na którym widnieje jakiś napis. Co to takiego? - Krzysztof Cugowski nas odwiedził i zostawił mi autograf - cieszy się. - Jak mi zdejmą, wytnę ten kawałek i zostawię sobie na pamiątkę.
Mateusz jest najmłodszym z rodzeństwa. Wybudzono go ze śpiączki najpóźniej, bo jego stan był najcięższy. To drobny chłopczyk o wielkich, ciemnych oczach. Jest cichy, ale chętnie rozmawia. - Dobrze się czuję - mówi spokojnie. - Dostałem bajki i teczkę. W środku jest długopis i batonik. I można coś włożyć do teczki.
Dzieci zdrowieją w zawrotnym tempie. Jak określił dr Witold Lesiuk, ordynator intensywnej terapii, gdzie trafiły po wypadku - to cudowne zdrowienie. Jednak przed nimi jeszcze długie leczenie, a potem rehabilitacja. - Teraz zajmiemy się połamanymi kończynami. Potrzebne będą operacje - zapowiada prof. Jerzy Osemlak, kierownik Kliniki Chirurgii i Traumatologii DSK.
Mama rodzeństwa dziękuje za naszym pośrednictwem wszystkim ludziom dobrej woli, którzy pomogli rodzinie w tych trudnych chwilach.