W godzinach szczytu auta nauki jazdy nie powinny wyjeżdżać na miasto – twierdzi lubelska radna PiS
– Poprosiłam prezydenta, żeby dogadał się z właścicielami ośrodków. Przecież jazdy można zawiesić na dwie godziny rano i trzy po południu – tłumaczy radna
Zainteresowani sprawą mówią zgodnie: To absurd. – Taki zakaz odciąłby mnie od realnych sytuacji, czyli jazdy w korkach i tłoku – uważa Marta Kubalska, kursantka z Lublina.
– Radna chyba zapomniała, jak sama robiła prawo jazdy – komentuje Janusz Radliński, instruktor z Ośrodka Szkolenia Kierowców "Efekt” w Lublinie. – Najłatwiej jeździć po polu, albo na prostej drodze. Tymczasem poruszanie się po zatłoczonym centrum zmusza do myślenia i racjonalnego zachowania się na drodze – dodaje .
Ale radnej to nie przekonuje. – W korkach można uczyć się co najwyżej ruszania i hamowania – mówi Suchanowska.
Ratusz w swej odmowie powołuje się na dwa przepisy. Pierwszy z nich to art. 22 Konstytucji RP, który mówi, że swobodę prowadzenia działalności gospodarczej można ograniczać tylko w drodze ustawy (przyjmowanej przez parlament, nie samorząd) i to jedynie ze względu na ważny interes publiczny. Drugi przepis, z ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, zobowiązuje władzę publiczną do wspierania przedsiębiorczości.
Ale zdaniem Suchanowskiej to tylko przejaw złej woli Ratusza. – Jeżeli się coś chce, to można wszystko – kwituje.
W stolicy regionu działa ok. 80 ośrodków szkolenia kierowców. Ale po ulicach Lublina jeżdżą też kursanci ze szkół działających w innych miejscowościach.
Nie pierwszy taki pomysł
Podobny pomysł miał zastępca przewodniczącego Rady Miasta w Zamościu. We wrześniu ub. roku Jerzy Nizioł wnioskował o zakaz lub ograniczenie korzystania z dróg miejskich przez "elki” przez dwie godziny dziennie: między 7 a 8 i 15 a 16. Zamojski Ratusz wniosek odrzucił. (lew)