Dziedziniec lubelskiego zamku wygląda jakby właśnie rozegrała się tam jakaś bitwa.
- Chcieliśmy zobaczyć cały zamek, ale przy wejściu na dziedziniec pocałowaliśmy klamkę - mówi Andrzej Kałuda, turysta z Poznania, który razem z rodziną przyjechał w sobotę do Lublina. - Byliśmy na Majdanku, na Starym Mieście, a na koniec planowaliśmy zwiedzenie zamku. Trochę nas zdziwiło, że zamiast muzeum zastaliśmy plac budowy.
Zawiedzionych turystów jest znacznie więcej. - Każdemu z nich tłumaczymy, że z powodu prac budowlanych dziedziniec jest czasowo zamknięty dla zwiedzających - mówi Zygmunt Nasalski, dyrektor Muzeum Lubelskiego. - Prosimy, żeby uzbroili się w cierpliwość. Remont minie, a efekt pozostanie na długie lata.
Za pół roku lubelski zamek ma być nie do poznania. Dziedziniec będzie przypominał centralny plac prawdziwego królewskiego zamku. Gotowa jest już jego nowa kanalizacja i podłoże. Teraz pora na ułożenie granitowych, beżoworóżowych płyt, sprowadzonych aż z Chin. Elewację ścian zewnętrznych zamku zostaną pokryte kolorem jasnobeżowym. Detale architektoniczne, np. gzymsy i rozetki, też będą beżowe, ale w nieco innej tonacji niż ściany. Tak dobrane kolory mają odpowiadać barwom zamku z początku XIX wieku. Czyli wtedy, kiedy powstał.
Zakończyły się już prace przy wzmacnianiu Kaplicy Trójcy Świętej - najcenniejszego zabytku Lublina.
Na koniec remontu przewidziano zmianę aranżacji zieleni na zamkowym wzgórzu, gdzie pojawią się nowe aleje i podjazdy. W muzeum powstanie też nowa szatnia na kilkaset numerków, sklep z pamiątkami oraz windy i podjazdy dla niepełnosprawnych. Wszystko to ma być gotowe na połowę przyszłego roku.
Na cały remont muzeum ma 11 mln zł. 8 mln zł pochodzi z funduszy europejskich. Reszta to środki Urzędu Marszałkowskiego.