Czerwone, zielone, żółte, poprzerabiane bądź wyremontowane. Dwadzieścia maluchów zjechało w niedzielę na parking przy ul. Balladyny. Dla jednych to podróż sentymentalna, dla innych styl życia
– Ludzie mają sentyment do malucha, bo był produkowany w Polsce – mówi Wojciech Gilar, organizator niedzielnego zlotu miłośników fiatów 126p. Swojego samochodu niestety nie mógł przyprowadzić, ponieważ nadal trwa remont.
Parking przy ul. Balladyny to nie jest miejsce przypadkowe. To właśnie tutaj, na ścianie garażu, dzięki pomysłowi Kacpra Mykitki powstała mozaika – fiat 126p. Żółte auto z pociętych płytek ma oryginalną klamkę, wlot paliwa i rozmiary prawdziwego malucha i jest jedną z realizacji Społecznej Pracowni Mozaiki (projekt lokatorzy.eu).
– Chciałem uwiecznić ten samochód, bo na drogach jest ich coraz mniej, chodziło o to, żeby pamięć nie zanikła – wyjaśnia Kacper. Za mozaiką kryje się jeszcze inna historia. – Kiedyś stał w tym garażu maluch, którym jeździć mógł każdy, jeśli tylko potrafił go uruchomić.
Istnienie wspólnotowego samochodu potwierdza Przemysław Szot, który kiedyś mieszkał na tym osiedlu. – To była końcówka lat 80. i początek 90. Nie każdy potrafił tego malucha odpalić, bo trzeba było to zrobić przez linkę rozrusznika – wspomina. Dodatkowym warunkiem korzystania z samochodu było tankowanie – po odstawieniu do garażu fiat musiał mieć tyle samo paliwa.
Przemysław Szot na zlot przyjechał swoim czarnym maluchem. – Jest stworzony z dwóch samochodów. Bazą jest maluch z 96 r. natomiast szyby, klamki, lampy, kierunkowskazy i zderzak pochodzą z samochodu z 86. – wyjaśnia.
Egzemplarzem, który podczas zlotu od razu rzucał się w oczy, był kabriolet wykonany przez Tomasza Prandotę. – Zbudowanie takiego samochodu to 600 godzin pracy blacharza. Samochód powstał w 1993 r., to chyba jedyna przeróbka, która tyle przetrwała – twierdzi.
– Moi rodzice mieli malucha, więc ja też kupiłem. To przede wszystkim sentyment – opowiada Tomasz Mosiądz. – Mój fiat wyprodukowany został w 2000 r., kupiłem go pod Kaliszem od pierwszego właściciela. Drugi samochód już jest w remoncie.
Po spotkaniu przy Balladyny maluchy przejechały przez miasto. Po rajdzie wielbiciele małych fiatów mieli spotkać się pod Areną Lublin.
– Dla mnie maluch to styl życia, jedziesz i wszyscy się oglądają, i dziwią, że ktoś w tych czasach jeszcze tym jeździ – mówi właściciel czerwonego fiata z obniżonym nadwoziem.