(fot. Miejska Biblioteka Publiczna w Bychawie)
Zabierają nas do Zamościa, odkrywają diabelskie tajemnice Kozłówki i opisują atak terrorystów na zamek w Lublinie. Przejrzeliśmy nowości wydawnicze w poszukiwaniu pisarzy i wątków związanych z naszym województwem. I tu zaskoczenie: jest ich niezwykle wiele.
Jadwiga Grzesiak to polonistka i doradca metodyczny na emeryturze. Bychawianka zaangażowana w życie miasta i czytelniczka, która każdego dnia odwiedza swoją bibliotekę. Kocha jednak nie tylko czytać, ale i pisać. W wieku 70 lat wydała swoją pierwszą powieść: „Pensjonat Pod Malinką”. To książka o dojrzewaniu do emerytury, sztuce, uczuciach, relacjach międzyludzkich.
Z natury jestem odważna
- Książka była moją terapią. Kiedy w moją rodzinę wdarła się choroba, zaczęłam pisać żeby się oderwać od rzeczywistości. Kiedy rodzina zobaczyła moje zapiski, zachęciła mnie i tak się zaczęło - opowiada Jadwiga Grzesiak, która jest też uczennicą Bychawskiej Szkoły Pisania. To międzypokoleniowa grupa ucząca się warsztatu pisarza. Jako pierwsza zadebiutowała właśnie pani Jadwiga. - Z natury jestem odważna. Pokazanie moich myśli czytelnikom nie było dla mnie niepokojące.
Autorka przyznaje, że bardzo przeżywała fakt, że człowiek przemija. Książka pomogła jej się z tym uporać, bo pokazała w niej dojrzewanie do starości. - Ale to nie jest książka smutna - podkreśla. - Staram się walczyć w niej ze stereotypami dotyczących seniorów. To książka dla wszystkich, bo każdy znajdzie coś dla siebie. A ja zabieram się już za pisanie kontynuacji.
Zapomnij się w Zamościu
„Zapomnij o nim” to powieść Małgorzaty Garkowskiej, płocczanki, mamy trójki dzieci, pasjonatki fotografii i przyjaciółki kotów.
- Rzeczywiście akcja książki toczy się w Zamościu, choć ze zrozumiałych względów nie ma tam wielu opisów miasta - przyznaje autorka. - Niestety: nie mogłam sobie pozwolić na wizytę w Zamościu inną niż za pomocą Google Maps; rozmową z osobą, która tam mieszka i czytania o mieście. Byłam tam kiedyś i chętnie się wybiorę po raz kolejny, ponieważ mam wielki sentyment do tej części naszego kraju. Po części z powodu Hrubieszowa, pod którym urodził się mój świętej pamięci tata, gdzie się wychował i o którym mi często opowiadał. Ze względu na odległość nie odwiedzaliśmy Hrubieszowa zbyt często.
Garkowska tłumaczy, że szukając „plenerów do ksiązki” wybrała Zamość także po części z powodu bohaterów, którzy pojawiają się w książce, a których jej czytelnicy dobrze znają.
- Bohaterka mojej pierwszej książki „Układanka z uczuć” - Agnieszka Rajewska (która zresztą pojawia się również w tej książce; choć dosłownie na moment), pochodzi ze wsi Sumin pod Zamościem. Z tamtych okolic pochodzi również Piotr, którego znała Agnieszka, a który pełni dość ważną rolę w powieści „Zapomnij o nim”, choć „osobiście” się w niej nie pojawia - tłumaczy Garkowska. - Można powiedzieć, że Zamość jest głównie z jego powodu.
Kozłówka z piekła rodem
W naszym regionie akcję swojej powieści umieścił także Robert Kilen, warszawiaka z urodzenia. W jego książce krótkie, z nerwem pisane opisy w stu procentach pozwalają potwierdzić, że autor doskonale zna opisywany przez siebie teren. Na łamach „Czarta” rozpoznamy znane sobie trasy i budynki. Zaskoczą za to rozgrywające się w znanej scenerii wydarzenia: ataku terrorystów na zamek w Lublinie, zamach w podziemnej trasie turystycznej w Chełmie i odkrywanie diabelskich tajemnic skrywane przez pałac w Kozłówce.
Razem z pracującym na zlecenie ABW Maksem Kellerem czytelnicy będą poszukiwać kogoś, kto - jak się wydaje - ma nadprzyrodzone moce. A rozwiązanie może tkwić w interpretacji wiersza Józefa Czechowicza...
Człowiek orkiestra
Nową książkę wydał też mieszkańca Krasnegostawu: Sławomir Franc. Śmiało określić można go jako człowieka orkiestrę. To emerytowany policjant, weteran misji pokojowej w Kosowie, doktor nauk społecznych i założyciel kilku samodzielnych wydawnictw książkowych, a także pracownik naukowy na Wydziale Politologii UMCS w Lublinie, spod pióra którego wyszło już ponad 30 artykułów z dziedziny prawa, historii i nauk społecznych. Tym razem Franc wydał „A kto mi, kuźwa, zabroni, czyli 49 przykładów na to, że można...”
- To „lekka dywagacja socjologiczno-filozoficzna o podłożu moralizatorsko-motywującym” - śmieje się autor. - Staram się ująć własne spostrzeżenia i porady, i pokazania na własnym przykładzie, że jeżeli człowiek rzeczywiście chce, to jest to możliwe. Nie uciekam przy tym od trudnych tematów takich jak alkohol, czy inne nasze słabości. To zbiór luźno powiązanych ze sobą felietonów. Nie daję w nich rad i wskazówek tylko pozostawiam je otwartym pytaniem, żeby czytelnik mógł dopasować odpowiedź dla samego siebie.
Franc mówi, że po książkę powinny sięgnąć osoby, które od życia oczekują coś więcej i które nie chcą tylko siedzieć czekając aż spadnie im gwiazdka z nieba. - Chcę ich zmotywować. Kieruję swoje też do słowa do osób, którym powinęła się noga i tracili wiarę w siebie i otaczający ich świat. Na własnym przykładzie pokazuję, że też gnębiło mnie czasem życie, ale zawsze dawałem radę się podnieść.
Łuny na Wschodzie
Lubelszczyzna pojawi się też w najnowszej książce Marka A. Koprowskiego „Łuny na Wschodzie. Krwawa wojna z OUN-UPA o Lubelszczyznę”, która premierę będzie miała pod koniec listopada. To kolejna książka pisarza i historyka poświęcona tej problematyce. Za serię książek pod wspólnym tytułem Wołyń otrzymał Nagrodę im. Oskara Haleckiego w kategorii „Najlepsza książka popularnonaukowa poświęcona historii Polski w XX wieku”.
- „Łuny na Wschodzie”, jak większość prac tego autora oparta jest na obficie cytowanych dokumentach, relacjach i wspomnieniach. Nie tylko polskich, ale również ukraińskich, niemieckich - wylicza Tomasz Specjał, specjalista ds. marketingu wydawnictwa Replika. - Książka zawiera mało znane wątki walki z nacjonalizmem ukraińskim na dawnej Chełmszczyźnie i Podlasiu ukazując skomplikowaną historię Lubelszczyzny w kontekście różnic religijnych, etnicznych i społecznych, przenikając do ich korzeni.