PKS chce zlikwidować poranny kurs z Kazimierza do Puław. I radzi pasażerom, by do pracy jeździli… własnymi samochodami.
– Ten autobus jest najwcześniejszym, którym można dojechać do Puław, w tym także bezpośrednio do Zakładów Azotowych – twierdzi nasza Czytelniczka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). – Kolejny jest dopiero przed godz. 8. Nie dziwi mnie fakt, że likwiduje się kursy, którymi nikt nie jeździ. Ale ten? Przecież dla wielu osób to jedyna możliwość dotarcia do pracy.
W puławskim PKS usłyszeliśmy wczoraj, że spółka rzeczywiście przygląda się rentowności tego połączenia. – Jego likwidacja to na razie tylko propozycja – mówi Mieczysław Suszek, kierownik działu przewozów pasażerskich PKS Puławy. – Konsultowaliśmy ją z Urzędem Miasta w Kazimierzu i ten jest temu przeciwny. Zastanowimy się więc, co dalej.
Firma chce zlikwidować połączenie, bo z jej wyliczeń wynika, że z tego autobusu korzysta zaledwie ok. 4–5 osób. – Spokojnie obsłużyłby to samochód osobowy. A utrzymując kurs, musimy dopłacać do niego spore pieniądze. Zysk z biletów stanowi jakieś 20–25 procent kosztów. Nie możemy ciągle dokładać – podkreśla Suszek.
Pasażerowie są oburzeni tymi słowami. – Postawa pana kierownika, który proponuje dojazd prywatnym samochodem, daje dużo do myślenia. Nic dziwnego, że PKS jest w takiej kondycji finansowej, skoro metodą na pozyskanie pasażera jest likwidacja kursu – uważa nasza Czytelniczka.
Pomoc mieszkańcom zapowiedziały już władze Kazimierza Dolnego, które wysłały do PKS pismo z prośbą o wstrzymanie się z likwidacją nierentownych kursów.
– Nigdzie nie jest ustawowo zapisane, że każdy obywatel musi mieć samochód – mówi Maciej Żurawiecki, zastępca burmistrza Kazimierza Dolnego. – Informacja PKS zaskoczyła nas, ale będziemy się starać pomóc ludziom, którzy dojeżdżają przecież do pracy. Pod koniec roku ciężko będzie nam znaleźć pieniądze, ale może uda się wygospodarować jakąś kwotę na dofinansowanie nierentownych połączeń. Postaramy się też wygospodarować określoną sumę na ten cel w przyszłorocznym budżecie.
– Przyjrzymy się tej propozycji. Decyzję podejmiemy jeszcze w tym miesiącu – twierdzi M. Suszek.