Ewa Wójcik, wiceprezydent Puław, najpierw pozwała radnego, potem swój pozew wycofała, a następnie złożyła zażalenie na postanowienie puławskiego sądu dotyczące wysokości zasądzonego zwrotu kosztów wynajętego przez Pawła Maja adwokata. Zapłacić jednak musi – tak orzekł Sąd Okręgowy.
Wiceprezydent pozwała radnego Pawła Maja w połowie ubiegłego roku. Początkowo złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa – znieważenia osoby wykonującej funkcję publiczną. Była to odpowiedź na publiczne zarzucenie jej m.in. kłamstwa, oszczerstwa i manipulacji. Prokuratura nie znalazła jednak podstaw do wszczęcia śledztwa, sugerując, że Ewa Wójcik może skorzystać z drogi cywilnej.
Wiceprezydent jesienią pozwała więc radnego Maja o pomówienie narażające ją na utratę zaufania, po czym, w grudniu oskarżenie to wycofała. Problem w tym, że radny nie wiedząc o tym, że sprawa skończy się tak szybko, wynajął adwokata, który za jego obronę wystawił fakturę na ponad 3 tys. zł.
Puławski sąd tymi kosztami obarczył powódkę. Ewa Wójcik uznała jednak, że to za dużo, bo obrońca radnego uczestniczył raptem w jednej rozprawie, a jego nakład pracy był zbyt mały w stosunku do wysokości zasądzonej kwoty. Odwołała się więc do wyższej instancji, składając na postanowienie puławskiego sądu zażalenie. To rozpatrzył Sąd Okręgowy w Lublinie, który nie podzielił argumentacji Ewy Wójcik, utrzymując tym samym w mocy kwotę zasądzoną przez puławski sąd.
– Nie ulega żadnej wątpliwości, że oskarżonemu przysługuje zwrot poniesionych przez niego kosztów zastępstwa procesowego (...). Sąd nie ma upoważnienia do korygowania wysokości omówionego wynagrodzenia, o ile mieści się ono w granicach stawek określonych w rozporządzeniu Ministra Sprawiedliwości (...) – napisała w uzasadnieniu swojego postanowienia, sędzia Magdalena Kurczewska-Śmiech.
– Cały ten proces był niepotrzebny. Z mojej perspektywy to wyglądało jak szukanie problemu na siłę i chęć skazania mnie. Niezrozumiały był także opór wobec wykonania postanowienia sądu pierwszej instancji. Cieszę się, że ta sprawa jest już zakończona – skomentował radny Maj, który przyznał, że postanowienie podtrzymane przez Sąd Okręgowy zostało już wykonane, tzn. zasądzone 3075 złotych trafiło już na jego konto.