Teoretyczne szkolenie z humanitarnego uboju zwierząt, plus 3-miesięczna praktyka na stanowisku ubojowca. Takie kwalifikacje musi posiadać rolnik, który zabija świnie czy owce w swoim gospodarstwie. – To jakiś absurd – grzmią przedstawiciele hodowców zwierząt.
Okazało się jednak, że to za mało. Potrzebna jest jeszcze praktyka w ubojni. - Przecież to jakiś absurd. Ktoś chyba na głowę upadł. Z tego powodu nasze szkolenie, które mieliśmy organizować po świętach Bożego Narodzenia stanęło pod znakiem zapytania.
Planowane szkolenie ma związek z nowelizacją przepisów, które regulują możliwość dokonywania uboju gospodarczego. Osoba, która ubija zwierzę powinna być osobą pełnoletnią. Powinna mieć również wykształcenie, co najmniej zasadnicze zawodowe i ukończyć szkolenie teoretyczne. Teoria jednak nie wystarczy. Ma też odbyć 3-miesięczną praktykę na stanowisku ubojowca.
– Rolnik, który ubija zwierzę na święta, czyli 2 razy do roku jest traktowany jak zawodowy ubojowiec, który dokonuje uboju 100 razy w roku – mówi przedstawiciel firmy, która organizuje teoretyczne szkolenia w tym zakresie. – Przeprowadzenie 3-miesięcznej praktyki jest niemożliwie do wykonania. Powodów jest wiele. Nikt nie wpuści rolnika do ubojni na tak długi czas. Poza tym on też ma swoje obowiązki w gospodarstwie. Kolejna sprawa to, badania lekarskie, które trzeba mieć pracując w rzeźni.
Wątpliwości jest więcej.
– Chodzi o kwestie praktyki ubojowej – podkreśla Ryszard Stanibuła, zastępca Lubeskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. – Nikt nie wyraził w przepisach, że rolnik ubijający przez dziesięciolecia dla swoich potrzeb, nie ma takiego doświadczenia. Rzeczywiście mamy z tym dylemat. Przepisy nie rozstrzygają do końca jak tę sprawę należy traktować.
– Prawo jest, jakie jest, nie od nas zależy – komentuje Tomasz Abramek, rolnik ze Stoczka koło Ciemiernik. – Już dopytywałem się w rzeźniach czy istniałaby możliwość odbycia takiej praktyki. Wtedy jednak musiałbym stać się ich pracownikiem.
Spełnienie wszystkich określonych prawem wymagań nie jest przymusem. – Chodzi o dbanie o dobrostan zwierząt – przekonuje Jarosław Naze, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii. – Zwierząt nie musi ubijać przecież każdy rolnik. Nowe przepisy umożliwiają mu ubicie zwierzęcia w innym gospodarstwie. Może to zrobić np. u sąsiada, który wykona to lepiej i sprawniej, w fachowy sposób. Dzięki temu poprawi się jakość uboju.