Kibice Hetmana Zamość i Unii Hrubieszów mogą zapomnieć o oglądaniu wyjazdowych meczów z udziałem swoich drużyn. W obawie przed zadymami właściciele stadionów zamykają je przed nimi na cztery spusty.
Kluby: To obłęd
Z tego powodu tylko w ostatni weekend nie odbyły się spotkania w Księżpolu i Tarnogrodzie, a wcześniej w Zawadzie.
– To, co się dzieje, to jakiś obłęd – komentuje Wojciech Skuba, prezes klubu Echo. – Policja za bardzo tu ingeruje, bo jeśli u nas nie było żadnych zadym od dawna, to na jakiej podstawie wydaje negatywną opinię o tym meczu?
Policjanci nie mają sobie nic do zarzucenia.
– Przed meczem pytamy po prostu organizatorów, czy są w stanie zabezpieczyć porządek. Jeśli dostajemy odpowiedź negatywną, wówczas wysyłamy taką informację do wójta i to on podejmuje decyzję, czy mecz może być rozegrany, czy nie – twierdzi Milena Wardach, rzecznik policji w Biłgoraju.
• Ile rozrób kibiców odnotowaliście na swoim terenie?
– W tym roku nie było żadnej – odpowiada Wardach.
Pisma policji okazują się jednak skutecznymi straszakami. Na razie wyłamać się z zakazu władz gminy mieli odwagę jedynie działacze Victorii Łukowa Chmielek, którzy postanowili zagrać z Hetmanem. Efekt? – Fani z Zamościa zachowywali się wzorowo. Nie rozumiem tej histerii – mówi Marek Hyz, trener Victorii.
– Nasi kibice byli w tamtym sezonie na wielu wyjazdach i ich postawa nie budziła żadnych zastrzeżeń – dodaje Marcin Łyś, prezes AMSPN Hetman. Z kolei fani z Hrubieszowa zostali w tym sezonie wpuszczeni na mecz w Łaszczowie. Zachowywali się kulturalnie, prowadząc sportowy doping.
Związek oburzony
Całą sytuacją zbulwersowany jest prezes Zamojskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, organizacji prowadzącej rozgrywki. – Kibic jest najważniejszy, bez niego futbol traci sens – mówi Stanisław Pryciuk. – Dlatego dziwię się takiemu traktowaniu fanów Hetmana i Unii. Przecież nie rozrabiają. Nie rozumiem, dlaczego policja tak się uparła.
Niewykluczone, że szef ZOZPN spotka się wkrótce z komendantem wojewódzkim policji, żeby wyjaśnić przyczyny nagonki na kibiców.
– W ostatnim czasie nie odnotowaliśmy przypadków rozrób na stadionach wywołanych przez kibiców Hetmana lub Unii. A jedna rzucona raca nie może być powodem histerii. Rozmawiam z wieloma piłkarzami, którzy też kompletnie nie rozumieją takiego działania. W końcu po to trenują cały tydzień, żeby wyjść na mecz i pokazać się kibicom – komentuje Pryciuk.
Cała sytuacja wprowadza bałagan do rozgrywek – odwołane mecze są przekładane na późniejsze terminy, z reguły środowe, kiedy wiadomo że kibice nie są w stanie przyjść na spotkanie, tak jak w niedzielę. A nawet gdyby, to i tak są one rozgrywane bez udziału publiczności. Albo oddawane walkowerem.
– Robimy co możemy, żeby było inaczej. Próbujemy negocjować z wójtami. Ale jest ciężko. Krótko mówiąc, mamy problem i na razie nie wiem, jak z niego wybrnąć – przyznaje prezes związku piłkarskiego w Zamościu.
Nieoficjalnie mówi się, że działania policjantów z Zamojszczyzny są wynikiem wytycznych z Komendy Wojewódzkiej w Lublinie. – Nie ma takich zaleceń – odpowiada Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. – To kwestia zaostrzonych wymogów znowelizowanej Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Nie wszyscy zdążyli im sprostać. Z tego, co wiem, to problem dotyczy nie tylko Zamojszczyzny, ale większości miejscowości w województwie i w Polsce.
To tylko opinia
Ustawa rzeczywiście jest bardzo rygorystyczna. A cały problem tkwi w infrastrukturze. Już przy 200 kibicach na obiekcie musi się pojawić ochrona, trzeba wydzielić sektory dla gości. Policja zastrzega też, że opinia wydawana przez nią nie jest wiążąca, więc organizator imprezy, czy właściciel danego obiektu może – ale nie musi – się do niej dostosować. – Jeśli wójt dostaje pismo, że istnieje jakieś niebezpieczeństwo, to daje mu to dużo do myślenia. Bo w razie zakłóceń porządku ponosi pełną odpowiedzialność za to, co się stanie – tłumaczy Wójtowicz.