Po dwóch meczach bez porażki piłkarze Motoru musieli uznać wyższość Stali Stalowa Wola. Spotkanie było pożegnaniem z drużyną trenera Tadeusza Łapy. Lublinianie zakończyli rundę na przedostatnim miejscu w tabeli.
Radość "żółto-biało-niebieskich” nie trwała jednak długo. Gospodarze szybko otrząsnęli się z chwilowego oszołomienia i odpowiedzieli bramką Bartosza Rosłonia. Piłka po rykoszecie zaskoczyła Przemysława Mierzwę.
W 63 minucie fani Stali oszaleli ze szczęścia, bo gola na wagę trzech punktów zdobył głową Kamil Gęśla. – Zrobiliśmy w rundzie jesiennej kawał dobrej roboty i z optymizmem możemy patrzeć w przyszłość – cieszył się pomocnik Stali Rafał Turczyn, który pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Hetmanie Zamość.
Bardzo niepocieszony był za to napastnik Motoru, Marek Fundakowski, który oglądał mecz z trybun, bo pauzował za kartki. Runda jesienna kończy się dla Motoru smutno. Teraz czas na jej podsumowanie.
W środę sprawozdanie przez radą nadzorczą spółki ma złożyć trenera Tadeusz Łapa. W kolejnych dniach należy się spodziewać decyzji dotyczącej przyszłości niektórych piłkarzy, a także wyboru trenera i dyrektora sportowego klubu.
Stal Stalowa Wola – Motor Lublin 2:1 (1:1)
Bramki: Rosłoń (35), Gęśla (63) – Kycko (26).
Stal: Dydo – Demusiak, Kusiak, Wieprzęć, Getinger – Piątkowski, Horajecki, Rosłoń, Turczyn (90 Myszka) – Radawiec, Gęśla (90 Gilar).
Motor: Mierzwa – Temerivski, Krystosiak, Żmuda, Wojdyga – Kycko, Bortniczuk (86 Fiedeń), Jankowski (68 Diaczuk-Stawicki), Dykij (70 Mielniczuk)- Popławski, Droździel (46 Wójcik).
Żółte kartki: Radawiec (S) – Diaczuk-Stawicki (M).
Sędziował: Tomasz Piróg (Kraków).
Rzucali petardy i palili szaliki
Odpalali petardy i rzucali nimi, przez co spiker zawodów musiał wielokrotnie apelować do nich o zaprzestanie tego. Palili też szaliki w „czarno-zielonych” barwach, czyli barwach Stali, a także wymieniali „uprzejmości” z fanami ze Stalowej Woli.
Jednak poza tym, na trybunach było spokojnie, bo przez większość meczu kibice skupili się przede wszystkim na dopingu. Kary dla lubelskiego drugoligowca będą jednak nieuniknione, bo zachowanie fanów „żółto-biało-niebieskich” opisał w sprawozdaniu z meczu delegat PZPN.