W niedzielę o godz. 16 piłkarze Motoru Lublin S.A. rozegrają pierwsze spotkanie. Jednak arena pucharowej potyczki ze Stalą Rzeszów nie jest jeszcze znana.
– Spółka zwracała się do nas w tej sprawie, ale odpowiedzieliśmy, że mecz nie może zostać rozegrany na naszym obiekcie – mówi Andrzej Banaszkiewicz ze stowarzyszenia GKS Górnik Łęczna, które zarządza stadionem przy al. Jana Pawła II.
– Prowadzimy prace remontowe po awarii ogrzewania murawy. Poza tym pracownicy naukowi Uniwersytetu Przyrodniczego doradzali nam, żebyśmy oszczędzali płytę boiska – tłumaczy.
W tej sytuacji pozostało niewiele czasu na znalezienie innego stadionu, na którym można by rozegrać niedzielny mecz. Działaczom zależy, by spotkanie zorganizować na Lubelszczyźnie. Pewne jest jednak, że wtedy odbędzie się ono bez udziału publiczności, gdyż Motor nie zdąży na czas uzyskać odpowiednich zezwoleń. Możliwa jest także zmiana gospodarza pucharowej potyczki i wyjazd do Rzeszowa.
Tymczasem w czwartek, na konferencji prasowej przedstawiciele spółki ogłoszą treść uchwały podjętej na środowym posiedzeniu Komisji do Spraw Nagłych PZPN, w sprawie przyjęcia Motoru S.A. do struktur członkowskich związku. Pozytywna decyzja będzie oznaczać możliwość finalizacji połączenia ze Spartakusem Szarowola oraz przystąpienia do rozgrywek ligowych i pucharowych w miejsce klubu znad ukraińskiej granicy.
– Czekamy na oficjalne stanowisko PZPN. Na razie dotarły do nas jedynie niepotwierdzone informacje – mówiła nam wczoraj po południu, w trakcie trwania posiedzenia komisji, Agnieszka Smereczyńska-Gąbka, prezes Motoru S.A..
– Jeśli decyzja będzie pozytywna, to od czwartku zaczynamy nowy okres życia spółki – dodała.
Wśród najpilniejszych spraw do załatwienia będzie podpisanie kontraktów z piłkarzami i zgłoszenie ich do rozgrywek. Spółka nie może tego zrobić nie będąc członkiem PZPN.
– W Pszczelej Woli, gdzie od początku przygotowań do sezonu trenuje nasza drużyna, jest obecnie 26 zawodników. Trener wyselekcjonował już grupę 19 graczy, z którymi chcemy związać się umowami.
Pozostali dostaną jeszcze czas na udowodnienie swojej przydatności. Nie wykluczamy też kolejnych wzmocnień – zapewnia Smereczyńska-Gąbka.