Zaniedbane domy w centrum zostaną wyremontowane a ich mieszkańcy przeprowadzą się na obrzeża miasta. Taki plan ma zarządzający komunalnymi budynkami Zakład Gospodarki Lokalowej. Ale na jego realizację potrzeba unijnych milionów.
Mieczysław Ruta, prezes Zarządu ZGL, przyznaje, że budynek, w którym mieszka kobieta jest w fatalnym stanie. Włączył kamienicę do grupy kilkunastu domów, które chce rewitalizować w ramach unijnego programu. – Zaplanowaliśmy generalny remont 10 budynków w kwartale między ulicami: Brzeską, Jatkową, Narutowicza i Browarną. A także w czterech kamieniczkach przy ul. Moniuszki. W sumie staramy się o 16 mln zł. Niestety, nasze projekty nie dostały dofinansowania w pierwszej fazie kwalifikacji i znalazły się na liście rezerwowej. Zwróciliśmy się o ich ponowną weryfikację i mamy nadzieję na pozytywny wynik – podkreśla Ruta.
Dzieleniem unijnych pieniędzy w ramach projektu rewitalizacji zdegradowanych obszarów miejskich zajmuje się Urząd Marszałkowski w Lublinie. W ZGL spodziewają się decyzji urzędników marszałka w ciągu kilku miesięcy.
Prezes Ruta dodaje, że z własnych funduszy ZGL może remontować tylko jeden budynek rocznie. W tym roku jest to kamienica przy ul. Prostej. Taka sytuacja finansowa jest od czterech lat.
Nie wszystkim to się podoba. Do redakcji zadzwonił Marian Burda, były przewodniczący Rady Miasta. Krytykuje on koncepcję przesiedlenia mieszkańców centrum do nowego osiedla. – Dlaczego na budownictwo socjalne przeznacza się najbardziej atrakcyjne i najdroższe w mieście tereny? Koncentracja bezrobotnych i ludzi bez źródeł utrzymania może przynieść tam problemy społeczne. Zamiast wizytówki miasta obok obwodnicy będą kłopoty – ostrzega Burda.
Mieczysław Ruta nie podziela tych obaw. Podkreśla, że do nowych zasobów nie będą przenoszeni ludzie dewastujący swoje mieszkania. – Tam trafią osoby, które będą w stanie zapłacić czynsz. Pozostali lokatorzy remontowanych kamieniczek z centrum przeniosą się w inne miejsce, do zasobów socjalnych – zapewnia Ruta.